wtorek, 27 grudnia 2016

Od Lauren Cd Rhys'a

Uśmiechnęłam się lekko rozbawiona. Rzucić szkołę i zacząć pracować, no ślicznie. Bawi mnie tylko to, że zrobił to dla siostry. Mam do tego takie nastawienie pewnie dlatego, że nigdy nie miałam rodziny i nie wiem co to takiego. Najwidoczniej bardzo dobrze. Nie była bym "odrzucona" - jeśli można to tak nazwać - przez własnych rodziców, a to tyko dlatego, ze drugi członek rodziny zginął.
- To nieźle. Ja tutaj żyję od lat - mieszając ciecz w szklance przypatrywałam mu się przez ściankę szklanki, która zabawnie mu zniekształcała głowę.
- Twoi rodzice też tutaj mieszkają? - zapytał, na co obojętnie wzruszyłam ramionami.
- Ta, sierociniec znajduje się na drugim końcu miasta - dopiłam do końca swój alkohol, po czym wstałam. - Idę po jeszcze - oznajmiłam i nie czekając na jego sprzeciw "ja pójdę!" czy coś tam, skierowałam się w stronę baru. Tam podałam pusta szklankę, do której nalałam kolejnej porcji. Chwyciłam szklankę i zaczęłam wracać, gdy kątem oka zobaczyłem znaną mi burze włosów, a następnie ten egoistyczny wzrok. Chwilę mierzyłam się ze spojrzeniem chłopaka z sierocińca, po czym znudzona wróciłam do Rhys'a.
- Co jeszcze masz ciekawego do opowiadania? - zapytałam zakładając nogę na nogę.

<Rhys?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz