poniedziałek, 28 listopada 2016

Od Alie cd Christiana

Od tego felernego zajścia miną tydzień. Na szczęście dzień po dostałam okres lecz dało mi to wszystko do myślenia. Gdy tylko skończyły mi się te dni od razu poszłam do ginekologa. Ten zrobił mi wszystkie podstawowe badania i na moją prośbę przepisał tabletki antykoncepcyjne. Jak na razie Chris o tym nie wie. Jakoś wstydziłam mu się o tym powiedzieć. Poszłam wtedy gdy był w pracy. Jak na razie wszystko idzie nam spokojnie. Dużo czasu spędzam z Cas gdy chłopaka nie ma. Dziś jest tak samo więc siodłam klacz i razem z Mają ruszamy w teren. Psinie bardzo podoba się to zajęcie iż w tamtej dzielnicy nie mogła tyle biegać. Na początku jedziemy wyznaczoną ścieżką lecz po krótkim czasie zbaczamy w las. Co jakiś czas zapuszczam się coraz głębiej i poznaję nowe tereny. Dziś jest właśnie ten dzień.
*~~*
Nawet nie wiem kiedy zaczęło się robić ciemno. Musiałam być już w lesie co najmniej kilka godzin co znaczy, że prawdopodobnie chłopak już wrócił. Wychodzę z lasu gdy niebo jest usłane gwiazdami. W stajni daję porządną dawkę jedzenia klaczy i to samo robię z psem w kuchni. Nigdzie nie słyszę chłopaka, mam tylko nadzieję, że nie będzie na mnie zły.
I jak tam twoje plany skarbie ??    

Od Christiana Cd Alie



Zadzwoniłem do dziewczyny, odebrała zapłakana.
- Co się stało? - zapytałem skręcając w uliczkę.
- Przyjedź - powiedziała jedynie i rozłączyła się.
- Jadę - nie zdążyłem powiedzieć, odłożyłem telefon na siedzenie. Po kilku minutach stałem pod blokiem Alie, wysiadłem z samochodu i wszedłem na klatkę, następnie do domu księżniczki. Siedziała na podłodze w kącie i płakała. Była cała zasmarkana i zapłakana, podszedłem do niej i wziąłem ją na ręce, usiałem na kanapie, a ją posadziłem sobie na kolanach i przytuliłem mocno.
- Co się stało? - zapytałem, a ta próbowała coś powiedzieć jednak nie mogła. Zacząłem gładzić jej włosy i całować czoło i głowę by się uspokoiła.
- Cśś... będzie dobrze, powiedz, a Ci pomogę - powiedziałem i spojrzałem w jej oczy ocierając jej łzy kciukami.
- Nie chce być w ciąży - szepnęła jedynie, a ja zmarszczyłem czoło.
- Alie, to było wczoraj jest nie możliwe by już dziś to wiesz - powiedziałem i założyłem jej kosmyk włosów na ucho.
- Ale... spóźnia mi się okres...
- Alie, jeden dzień to za mało - rzekłem i złapałem jej twarz w dłonie.


Alie? Jeszcze zobaczyć o co mi chodzi...

czwartek, 24 listopada 2016

Od Alie Cd Christiana

Siedzę na nim okrakiem wtulona w pierś. Chris głaszcze mnie po ramionach i plecach przez co przechodzi mnie przyjemny dreszcz. Odchyliłam się tak by mieć dostęp do jego szyi i podziwiałam swoje dzieło. Cała droga od ucha do obojczyka była usłana malinkami. Uśmiecham się szeroko na ten widok i całuję je po kolei. Jego ramiona zaciskają się mocniej wokół mnie i podnoszą. 
- Jesteś niegrzeczna księżniczko – mówi z rozbawienie w oczach -  Ale przykro mi nie możemy zostać w łóżku. Idź się ubrać – schodzę z niego obdarzając buziakiem w policzek i uciekam do łazienki. Mimo, że już nie raz widział mnie nagą to i tak dziwienie się przed nim tak chodzi. Szybko się wykąpałam, ubrałam i popędziłam do stajni. Nie miałam w planach dziś jeździć jedynie oporządzić Cos. Po dokładnym jej wyczesaniu, wyczyszczeniu kopyt itp.  Poszłam umyć dokładnie ręce, a następnie zjeść z chłopakiem śniadanie. Był już wykąpany więc po chwili mogliśmy już jechać. Podróż minęła nam w przyjemnej atmosferze i nawet nie wiedziałam gdzie uciekł ten czas. Chris pożegnał się ze mną i odjechał. Po wejściu do domu otworzyłam wszystkie okna. Aż dziwne, że nikt za ten czas się nie włamał. Zrobiłam porządek w lodówce bo już stamtąd zaczęło śmierdzieć. Odkurzyłam kurze i spakowałam potrzebne ciuchy i kosmetyki. Gdy byłam w łazience i pakowałam podpaski spojrzałam na kalendarz według którego miałam dostać okres za tydzień. I nagle mnie coś oświeciło. Chris nie założył prezerwatywy i doszedł we mnie. Wszystko uderzyło we mnie ze zdwojoną siłą. Nie, nie ja nie mogę być w ciąży. Nie po pierwszym razie. Jasna cho.lera nie nie mogę. Jestem za młoda na to. Zaczęłam panikować i wymyślać to coraz bardziej zwariowane pomysły by nie doszło. To się nie może zdarzyć.
Ciekawe w jakim stanie ją znajdziesz XD        

Od Christiana Cd Alie

Poruszałem się w niej coraz szybciej jednak widziałem, że dziewczyna jest coraz bardziej zmęczona więc, wyszedłem z niej i przeniosłem ją na łóżku, położyłem się obok niej i pocałowałem jej czoło przytulając do siebie.
- Jak na pierwszy raz starczy - powiedziałem, a ona zarumieniła się, założyłem jej kosmyk włosów za ucho i pocałowałem jej policzek.
- Wiedziałeś, czy dopiero teraz.... - zapytała niepewnie.
- Księżniczko, wiedziałem już wcześniej - odpowiedziałem i mocniej ją do siebie przyciągnąłem.
- Co teraz? - zapytała, a ja zaśmiałem się i spojrzałem na nią z uśmiechem.
- A co chcesz robić? - zapytałem dalej się uśmiechając.
- Nie wiem - odpowiedziała - jest dobrze tak jak jest - dodała i mocniej się we mnie wtuliła. Zacząłem gładzić jej włosy i plecy.
- Więc leż - szepnąłem.
- Kochasz mnie...? - zapytała niepewnie.
- Księżniczko to głupie pytanie - mówię wymijając się od odpowiedzi. Niedługo pewnie ta "miłość" przepadnie.

~~~~**~~~~

- Wstawaj księżniczko - budzę ją pocałunkiem z lekkim uśmiechem, otwiera oczy i wplątuję dłonie w moje włosy pogłębiając pocałunek.
- Księżniczko, jeszcze cały dzień przed nami, a ty już całujesz i zapędzasz mnie do łóżka? - zapytałem uśmiechając się, rumieni się, zawsze wtedy wygląda słodko, bezbronnie, jakby każdy mógł ją skrzywdzić.
- To co dziś chcesz spędzić czas z końmi? Po ćwiczeniach jadę do szpitala na parę godzin, będę pewnie po trzech może czterech godzinach. Więc jak chcesz mogę zabrać Cię ze sobą byś spakowała rzeczy z domu i po pracy zajadę po Ciebie. Co ty na to? - zapytałem, a ta usiadła na łóżku, przyciągnąłem ją do siebie i przytuliłem.

Alie?

środa, 23 listopada 2016

Od Alie Cd Christiana

To jak się ze mną droczył, jak pokazywał kto teraz rządzi, bardzo mi się podobało. Był taki opanowany w swoich czynach i nie brutalny. Gdy zaczął we mnie powoli wchodzić trochę się przestraszyłam. Próbowałam mu powiedzieć, że jestem dziewicą lecz jedyne co wyszło z moich ust to „Ja...”. Mam cichą nadzieję, że się domyślił. Jęłam czując jego wielkość i delikatność w sobie. Zatrzymał się gdy poczuł przeszkodę na swojej drodze i spojrzał mi w oczy. Nie mogłam odgadnąć jego wyrazu twarzy, wyglądał na zamyślonego ale czemu ? Sapałam czują lekki dyskomfort tam na dole gdy delikatnie na nią naparł. Nagle zaatakował moje usta całując namiętnie. Nim się spostrzegłam ci się dzieje, prawie wyszedł ze mnie, by następnie zaatakować z całej siły. Krzyknęłam głośno gdy po moim ciele przeszedł okropny ból. On nie ruszał się we mnie, a jego usta składały delikatnie pocałunki na mojej szczęce. Tak jakby przepraszał, były takie przyjemne.
- Spokojnie, rozluźnij się zaraz będzie lepiej – mówi, a sam ton jego głosu sprawiam, że się uspokajam. Ten powoli zaczął się ruszać. Na początku nie było to coś przyjemnego lecz po chwili znów poczułam falę pożądania i spodobało mi się. Chłopak widząc to zaczął wchodzić głębiej i pewniej. Jęczałam robiąc mu malinki za uchem i stamtąd łańcuszek aż do obojczyka. Długo nie musiał się starać bo po chwili doszłam krzycząc. Chris musiał poprawić uchwyt na moich pośladkach ponieważ dostałam takich spazm, że mało mu się nie wyśliznęłam. Zacisnęłam się tak wokół niego, że wydał zduszony jęk i oparł czoło o moje. Patrząc mi w oczy zaczął się znów poruszać.
Takie tam XD?

Od Christiana Cd Alie


Uśmiechnąłem się lekko gdy dziewczyna pisnęła i wróciłem do jej twarzy, ucałowałem usta i szepnąłem do jej ucha:
- Coś mówiłaś?
- Tak... - powiedziała cicho, a ja spojrzałem jej w oczy i zdjąłem jej majtki, włożyłem w nią jeden palec i uśmiechnąłem się.
- Więc mów, czego pragniesz? - zapytałem, a ona zaczęła jęczeć.
- Czyli chcesz coś czy nie? - znów zapytałem dokładając jeden palec i badając jej wnętrze.
- Dochodzę - szepnęła i zaczerwieniła się, nachyliłem się nad nią i złączyłem nasze usta w pocałunku.
- Wiem księżniczko, wiem - odpowiedziałem i wyjąłem palce, zacząłem schodzić pocałunkami w dół, na jej szyje, piersi, brzuch i jego podbrzusze. Dziewczyna zadrżała gdy włożyłem w nią język i zacząłem pieścić. Jednak nie trwało to długo gdyż po chwili wziąłem ją na ręce i przywarłem do ściany całując.
- Gotowa? - zapytałem jednak odpowiedzieć jej nie dałem gdyż wszedłem w nią powoli. Jęknęła i zacisnęła dłonie na moich plecach.

Alie? Wiem, że krótkie dla dam Ci się popisać ^^

Od Alie Cd Christiana

Wzdycham głośno gdy jego usta przysysają się do mojej szyj. One są cudne, zresztą jak właściciel. Gdy odrywa się od swojego „dzieła” dmucha lekko na nie na co jęczę głośno. Słysząc to na chłopaka twarzy widnieje szeroki uśmiech i znów wraca znów do mych ust. Dłonią delikatnie zatacza kółka wokół pępka czy potęguje moje pragnienie. Druga dłoń powoli, nie śpiesznie wędruje do piersi by ją zaraz ścisnąć. Jęczę jak najęta przy jego pieszczotach, moje ręce dokładnie badają jego plecy by co chwile wbić w nie paznokcie. Szybkim ruchem chłopak pozbywa mnie koszulki i zaczyna całować obojczyk i schodzić niżej. Splatam palce w jego włosy i ciągnę lekko na co mruczy. Słodko mruczy, a wibracje tego czyny odbijają się w moim podbrzuszu. Podnoszę biodra w jego stronę na co ten kładzie dłonie po bokach i przyciska mnie stanowczo do łóżka. Śmiałabym się gdy wtedy nie doszedł do sutka i nie pocałować . Po chwili dłonie wróciły do piersi i zaczął się nimi bawić. Jedną masował i ściskał, a drugą ssał i podgryzał.
- Chris... - sapię ciężko gdy po moim ciele przechodzi prąd
- Tak? - odzywa się lekko zachrypniętym głosem. Już mam mu powiedzieć by się ze mną nie drażnił bo zaraz dojdę gdy ten mocniej gryzie brodawkę na co piszczę. On chyba naprawdę chce bym doszła przy tylko takiej zabawie. A jeżeli ja już teraz dochodzę to co będzie później ? Coś szuję, że ta noc szybko się nie skończy.
???

Od Christiana Cd Alie


Dziewczyna w połowie filmu zasnęła, a ja sam gładziłem to jej plecy to jej psa. Film okazał się być ciekawy jednak kiedy się skończył podniosłem Alie, a jej pies zeskoczył z kanapy. Zaniosłem ją do sypialni i położyłem na łóżku, zdjąłem jej bluzkę, spodnie i stanik. Wziąłem swoją bluzkę i założyłem na nią, przykryłem ją kołdrą i poszedłem do łazienki wziąć szybki prysznic. Kiedy wróciłem do dziewczyny okazało się, że wstała i siedziała przed terrarium Black'a który spał na piasku. Podszedłem do niej i usiadłem za nią przyciągając do siebie, oparła się o mnie, a ja odgarnąłem jej włosy na jedną stronę i pocałowałem jej szyje.
- Skąd go masz? - zapytała, a ja uśmiechnąłem się.
- Węża łatwo można kupić, jednak ja tego dostałem do siostry, ma hodowle - odpowiedziałem z uśmiechem całując jej szyje, którą lekko odchyliła dając mi lepszy dostęp do niej. Jęknęła cicho, a ja ugryzłem lekko jej ucho, wstałem podnosząc ją razem ze mną, odwróciła się do mnie i stając na palcach pocałowała mnie, podniosłem ją, a ta oplątała swoje nogi wokół moich bioder. Całowała mnie łapczywie jakby domagała się tego już wcześniej, usiadłem na łóżku, a ta pchnęła mnie tak bym teraz leżał, nachyliła się nade mną i znów złączyła nasze usta. Przekręciłem ją tak by była pode mną i włożyłem swoją dłoń pod jej bluzkę całując ją.
- Chris - jęknęła, a ja przerwałem pocałunek i spojrzałem w jej oczy.
- Tak? - zapytałem z lekkim uśmiechem i pocałowałem jej czoło.
- Ja...
- Spokojnie... - szepnąłem jej do ucha, a ta uśmiechnęła się nieśmiało. Ucałowałem jej szyje robiąc malinki i gładząc jej brzuch.

Alie?

wtorek, 15 listopada 2016

Od Ivy do Tae

Wracałam z porannego treningu na basenie trochę dłuższą drogą. W domu i tak nie mam nic ciekawego do roboty. W słuchawkach głośno bębniła mi piosenka, w której rytm się poruszałam, gdy chłodny wiatr muskał moje rozgrzane policzki i rozwiewał pojedyncze pasma włosów, które nieposłusznie latały wokół mojej twarzy. Zatrzymałam się na chwilę, chłonąc piękny widok zza barierki. Przede mną rozciągała się piękna panorama miasta: wysokie wieże kościelne, ceglane kamienice, gdzieniegdzie wychyla się wyższe drzewo lub metalowy słup. Brzmi ponuro? Otóż dodajmy do tego słoneczne promienie, kolorowe kwiaty i wywieszone na balkonach pranie. To trzeba po prostu zobaczyć.
Spoglądając tak zza wiaduktu autostrady zobaczyłam chłopaka z kapturem, szwędającego się tu i tam. Chyba bez celu. Zeszłam szybko po schodach i znalazłam się praktycznie obok niego. Wyglądał na smutnego. Nie wiem, jakim desperatem trzeba być, żeby mimo złego humoru włóczyć się autostradą, między szumiącymi samochodami i ciężkim odorem spalin.
-Co tu robisz? –spytałam przekrzykując hałas wokół nas. Chłopak tylko popatrzył na mnie z wyższością i bez słowa wyminął. Złapałam go za rękaw.
-Puść. –napotkana z jego strony szorstkość odrobine zbiła mnie z tropu. Puściłam jego bluzę ale postanowiłam iść z nim. Nic nie mówiłam. Tylko szłam obok niego. Nie wydawał się tym faktem uradowany ale też nie zaprzeczył mojemu zachowaniu.
-To powiesz mi co tu robisz? –odzywam się po chwili wędrówki. Zakapturzony zatrzymał się i zlustrował, jakby oceniając czy jestem warta jego słów, po czym odezwał się cicho.
Tae?

niedziela, 13 listopada 2016

Od V

Otwarłem powieki, gdy tylko musnęły je pierwsze promienie słońca. Rozejrzałem się po pokoju i niechętnie wstałem. Wygrzebałem się z łóżka i poszedłem do łazienki, potykając się co jakiś czas o swoje ubrania. Wziąłem szybki prysznic, obserwując jak woda spływa po moim ciele i licznych bliznach. Stałem pod cieknącą wodą dobrych parę minut. W końcu wyszedłem spod prysznica i zszedłem do kuchni z zamiarem zrobienia sobie kawy, ale zatrzymał mnie Black, który trzymał w pysku smycz. Westchnąłem i zapiąłem mu ją. Wyszedłem z domu i wyszedłem z psem na ulicę. (...) Gdy odprowadziłem go do domu, poszedłem na miasto kupić jakąś kawę, która jak się okazało skończyła mi się. Mijałem ludzi, którzy dziwnie na mnie patrzyli, więc założyłem kaptur.



Wszedłem do kawiarenki i podszedłem do lady.
- Cześć Tae! - uśmiechnęła się barmanka - Co co zwykle?
- Tak - odparłem tylko i podąłem jej pieniądze - Na wynos.
- Już się robi.
Zabrała pieniądze i poszła przygotowywać napój. Nie czekałem zbyt długo. Zabrałem go i wyszedłem z budynku, upijając łyk gorącej cieczy. Ruszyłem drogą okrężna do domu. A moja droga okrężna to znaczy okrążyć całą dzielnicę. (...) Szedłem akurat pod autostradą. Zobaczyłem jakąś postać, chyba dziewczynę. Nie wiem, włosy miała schowane za czapką. Usiadłem i oparłem się o ścianę. Zamknąłem oczy i słuchałem przejeżdżających nade mną samochodów. Poczułem napływający smutek. Nagle poczułem jak ktoś dotyka moje dłoni. Spojrzałem na niego.



To była ta postać. Dziewczyna. Patrzyła na mnie ze współczuciem w oczach. Nie potrzebowałem go. Chciałem po prostu znowu być szczęśliwy.


Ivy? Mia?

sobota, 5 listopada 2016

Od Lauren cd. Rhys'a

Skinęłam głową przypatrując się dacie, a następnie miejscu, na którym mam go zrobić. Raczej źle nie będzie. Już wiele razy robiłam ozdobne napisy, a cyfry są jeszcze łatwiejsze.
- Dobra - odparłam.
Usiadł na fotelu, a ja na przeciwko niego. Thomas oznajmił, że idzie zrobić sobie kawę. Rzuciłam mu szybko, aby dla mnie też zrobił. Tak samo jak dla klienta, tak wiec wychodzi na to, że Thomas robi dla wszystkich. Chwyciłam w dłoń urządzenie. Spojrzałam jeszcze raz na datę, po czym rozpoczęłam pracę.
- Jak masz na imię? - jego głos był spokojny. Widać, że bł przyzwyczajony do robienia tatuaży, ponieważ jego twarz całkowicie była pozbawiona oznak bólu. Nie spodobało mi się to. Wolałam, gdy ludzie zagryzali usta, albo tłumili w sobie krzyk bólu. To była po prostu muzyka dla moich uszu.
- Lauren - odparłam skupiona na cyfrach, aby nie pomylić ich. Kiedyś zdarzało mi się pomylić ósemkę z szóstką, a tego bym chciała uniknąć. Nie mam zamiaru płacić kolesiowi za usunięcie, albo za nowy tatuaż, w postaci rekompensacji.
- Ładne imię - pochwalił z delikatnym uśmiechem. Nie zwróciłam na to uwagi. Przedstawił się jako Rhys, na co jedynie skinęłam głową. Nie miałam czasu na pogaduszki, byłam całkowicie skupiona na tatuażu. Dopiero zaczynam, niech nie myśli sobie, że wyprowadzi mnie z równowagi, abym zniszczyła mu tatuaż i żeby dostał za to kasę. O nie.
Minęło paręnaście minut, aż skończyłam. Przez ten czas kawa była gotowa, a ja z ulgą stwierdziłam, że nie pomyliłam żadnej cyfry. Dodałam parę zawijasów i takich tam, ale jak chłopak powiedział, nie przesadziłam. Według mnie, nie było źle, było nawet dobrze.
- Idzie ci coraz lepiej - usłyszałam głos Thomasa za ladą. Minimalnie się uśmiechnęłam zadowolona pracą. - I jak ci się podoba Rhys? - skierował się do chłopaka.

<Rhys?>

Od Rhys'a Cd Lauren

Klnie na swojego szefa siarczyście. Przez dwa dni z rzędu wyciąga go z łóżka w środku nocy. Bogaty gruby kutas. Coraz częściej zastanawiam się nad zmianom pracy. Nie za bardzo podoba mi się wożenie go na dziwki, a jego żona nie jest niczego świadoma. Jedyny plus tego jest wypłata która jest całkiem spora. Na całe szczęście wyjechał na tydzień w interesach i mam wolne. Poranna siłownia nie pomogła mi uporać się z nerwami na mojego szefa. Więc w takim stanie idę do salonu tatuaży. Wchodzę do środka i od razu w oczy rzuca mi się dziewczyna. Robiłem tu wiele tatuaży, z szefem jestem na ty, a ją pierwszy raz tu widzę.
- O siema Rhys! Co następny tatuaż ? - wita się Thomas na mój widok
- Witam, a jak inaczej – posyłam mu słaby uśmiech
- Ooo to dziś oddam cię Lauren. Mam nadzieję, że cię zaskoczy – mówiąc to patrzy na dziewczynę
- Masz już wybrany szablon czy będziesz szukał – pyta się mnie grzecznie lecz jej oczy ciemnieją
- Mam, chcę datę zdobnym pismem lecz nie przesadnie. Zaskocz mnie jaki masz plan. Oddaję się całkiem w twoje ręce. - mówię delikatnie. Podaję jej datę i pokazuję miejsce. Na boku pod ręką przy piersi.
Lauren ?   

Od Alie Cd Christiana

Mam dwutygodniowe zwolnienie, chyba nie trzeba mówić jak się cieszę ? Okey, mega się cieszę, bo to moje pierwsze wolne od trzech lat. Mam wielką ochotę pocałować Chrisa lecz się powstrzymuję. Nie ja zrobię pierwszy krok i tak jestem przy nim bardziej otwarta. Jedziemy do bazy, a ja następnie dostarczam tam moje L4. Nie byli zachwyceni lecz nie mogli dyskutować. Po wszystkim wróciliśmy do domu chłopaka, swoją drogą muszę wpaść do swojego mieszkania. Zobaczyć czy nikt mi się tam nie włamał oraz wywietrzyć je.
-Chris.... - wołam go
- Tak?
- Pooglądamy film ? - pytam robiąc maślane oczka
- Dobrze, a co chcesz oglądać – odpowiada, a ja szczerzę się jak głupia
- Wszystko oprócz horrorów i dramatów – odpowiadam bez zastanowienia
- Czyli nie wszystko – stwierdza – Czemu nie horrory ?
- Ponieważ się ich boję jak typowa dziewczyna – uśmiecham się kwaśno na co ten podchodzi do mnie i obejmuje z tyłu.
- Mówiłem, przy mnie nic ci się nie stanie – szepcze, a mnie przechodzą ciarki.
- Dobrze – mówię z westchnieniem, a ten szuka filmu. Po dłuższej chwili coś znalazł i usadawiamy się na kanapie. Kładę się tak by moja głowa spoczywała na jego nogach. Po chwili wskakuje do nas Maja którą ostatnio trochę zaniedbałam.
???    

Od Christiana Cd Alie

Uśmiechnąłem się lekko.,
- Żadnych igieł obiecuje. Jednak co do postawienia Cię samej...
- Nawet mi się nie waź!! Ucieknę - ostrzegała przerażona.
- A kto powiedział, że zostawię Cię samą? Nie dałaś mi dokończyć. Więc nie mam zamiaru Cię zostawić - powiedziałem, a ta uśmiechnęła się nieśmiało.
- Boje się - szepnęła.
- Wiem, ale przy mnie jesteś bezpieczna, nic Ci się nie stanie - rzekłem.

                                                                         ~~**~~

Gdy dojechaliśmy skierowaliśmy się od razu do wybranej sali, na nasze szczęście nikogo nie było. Weszliśmy, a ja włączyłem laptopa i postawiłem to na biurku.
- Dobra mam wszystko, choć za mną - powiedziałem i skierowaliśmy się do sali.
- Połóż się - powiedziałem i wskazałem maszynę, uruchomiłem ją, a Alie już leżała.
- Będę po drugiej stronie szyby, nie ruszaj się, nie będzie nic boleć właściwie to tylko tomografia - powiedziałem, a dziewczyna był już w maszynie. Wróciłem na miejscy i po chwili stwierdziłem iż nic groźnego się nie dzieje, wystarczą proszki przeciw bólowe oraz zwolnienie na dwa tygodnie. Poszedłem po Alie, A gdy znalazłem się obok od razu mnie przytuliła.
- Tak strasznie? - zapytałem.
- Już wszystko? - zapytała zdziwiona.
- Tak księżniczko, już wszystko - odpowiedziałem i wziąłem ją na ręce i skierowałem się do mojego gabinetu.


                                                                          ~~**~~
 
Po drodze zajechaliśmy do apteki po proszki i kawę.
- Ile dni mam się nie przemęczac? - zapytała.
- Tydzień może trochę więcej na razie samI dwa tygodnie na urlop - odpowiedziałem.
- Chodzi mi bardziej o Cas - rzekła.
- Tydzień, tylko bez przesady - ostrzegłem.
- Czemu?
- Bo wszytko może wrócić.

Alie?

piątek, 4 listopada 2016

Od Alie Cd Christiana

- Lepiej samochód bo z motoru mogę ci jeszcze zeskoczyć – mówię ściśniętym głosem. Alie skończ pożerać go wzrokiem! Karcę sama siebie choć i tak tego nie robię. Nie moja wina, jestem tylko kobietą, a przede mną stoi ktoś taki..... Kręcę głową wyrywając się z zamyślenia. Patrzę mu w oczy i widzę, że się śmieje. On cały czas coś do mnie mówił, a ja go nie słuchałam.... jedynie co zarejestrowałam to jego ostatnie słowa „Poczekaj tu zaraz wracam”. I poszedł sobie. A do mnie dopiero teraz dociera, że zaraz mam jechać do szpitala.... Na samą myśl o tym mdłości dopadają mnie z podwójną siłą. Ok, miałam je wcześniej ale nie tak mocne. Chodzę w kółko od jednej ściany do drugiej i mam ochotę walić w ścianę. Cholera! Trzy lata udało mi się omijać jakiegokolwiek lekarza, a teraz! Śpię z jednym i to on chce mnie wziąć do tego piekła! Sama przez tyle czasu się leczyłam, a tu bum. Zostaję objęta od tyłu na co podskakuję, że strachu.
- Spokojnie.... To tylko ja – szepcze mi do ucha, a ja mimowolnie rozluźniam się pod jego dotykiem. Jednak nie na tyle by się nie trząść - Chodź, jedziemy - mówi z zaczyna mnie prowadzić w stronę garażu. Wsiadam i próbuję zapiąć pas trzęsącymi się dłońmi. Po trzeciej próbie chłopak wsiada do środka mi mnie wyręcza w tym. Odchylam głowę do tyłu i staram się głęboko oddychać. Czuję jego dłoń na swoim udzie gdy wyjeżdżamy. Masuje mnie uspokajająco lecz to nic nie pomaga.
- Nawet nie waż się podejść do mnie z igłą bo zemdleję – ostrzegam – I jeśli zostawisz mnie tam choć na moment to ucieknę jak torpeda. A potem cię zabiję.
????   

Od Christiana Cd Alie

Wstałem przed dziewczyną, była 6 rano, nie chciałem jej budzić. Wiedziałem, że chce się wyspać. Zszedłem na sam dół biorąc po drodze wodę, do piwnicy, można tak powiedzieć, jednak zrobiłem z tego siłownie. Ćwiczę albo rano, albo bardzo późno gdy siłownie nie są jeszcze otwarte. Postawiłem butelkę z wodą na stoliku, włączyłem muzykę i rozgrzałem się. Jak zawsze zajęło mi to całe 20 minut, byłem nieprzytomny dlatego tak długo się zeszło. Napiłem się wody i podszedłem do drążka, złapałem za niego i zacząłem się podciągać robiąc powtórzenia. Uwielbiałem ten wysiłek na partiach ciała, teraz ten przyjemny ból czułem na całym brzuchu oraz nogach. Po chwili jednak zmieniłem ćwiczenie na tak zwany taniec.

                                   

Po zrobieniu go kilka razy opadłem na ziemię i wziąłem butelkę z wodą, upiłem kilka łyków, a następnie zakręciłem i odłożyłem. Położyłem ręce na udach zginając się lekko, mój oddech powoli uspokajał się. Mimo iż ćwiczę bardzo długo można się zmęczyć. Stałem tak jeszcze kilka sekund i znów wróciłem do czynności, a konkretnie do „flagi”. Zrobiłem jeszcze kilka ćwiczeń, na koniec zawsze robiłem jedno ulubione ćwiczenie.


                                    
Kilka podciągnięć i wreszcie poczułem pod sobą grunt, dopiero teraz zobaczyłem, że w drzwiach stoi dziewczyna i przypatruje się mi. Uśmiechnąłem się i chwyciłem butelkę z wodą.
- Nie ładnie tak podglądać - powiedziałem i napiłem się, Alie podeszła do drążka i złapała się jego.
- Ile ćwiczysz? - zapytała i odwróciła się do mnie, podszedłem do niej i podsadziłem ją do drążka.
- Od ośmiu lat - odpowiedziałem i postawiłem ją na ziemi.
- Już wiem skąd to masz - powiedziała i położyła dłoń na moim brzuchu. Uśmiechnąłem się lekko i przyciągnąłem ją do siebie przytulając.
- Nie tylko od tego, pływam, biegam, boksuje się no i także ćwiczę piłkę ręczną - wzruszyłem ramionami, a ona wywróciła oczami.
- Aktywne życie - powiedziała, a ja pocałowałem jej głowę.
- I do tego ciekawe, jutro mam walkę, jedziesz ze mną? - zapytałem, a ona spojrzała w moje oczy.
- Mogę... - powiedziała niepewnie.
- Tylko tam lepiej pilnuj się mnie, wiem, że sobie poradzisz, ale ich jest więcej, nie chce Cię przestraszyć, po prostu nie wyobrażam sobie by ktoś Cię dotknął - szepnąłem jej do ucha zaciskając szczękę.
- Chris...
- Jedziemy księżniczko do szpitala, pogadamy w czasie drogi. Jeszcze wezmę tylko szybki prysznic bo jestem cały mokry, nie tylko od ćwiczeń - wyszczerzyłem się do niej, a ta zarumieniła się - a i wybierz, motor czy samochód.


Alie?  xd

Od Alie Cd Christana

Gdy weszłam do pokoju, przypomniałam sobie jedno. To nie ja pakowałam swoją torbę lecz Chris. Z lekkim powątpiewaniem zaglądam do bocznej kieszeni torby. I oczywiście ! Wybrał moją najseksowniejszą bieliznę składającą się z samej koronki. Walnęłam dłonią w czoło. A trzeba było się interesować co robi w moim pokoju. Ubieram całą czarną bieliznę i schodzę do chłopaka. Trochę zmartwiłam się tym jak się zamyślił. Wyglądał wtedy jak bezradne szczenię które potrzebuje czyjegoś wsparcia. Widzę jak on pływa, że aż miło. Siadam na brzegu i obserwuję go. Mam ochotę przejechać palcami po jego muskularnym ciele lecz się powstrzymuje. Po za krótkim czasie podnosi głowę i spogląda na mnie. Podpływa do brzegu i patrzy na mnie.
- Jak strój kąpielowy powiadasz? Pierwszy raz mam taki skąpy, zrobiłeś to specjalnie – oskarżam go z naburmuszoną miną. Ten uśmiecha się niewinnie i ja przepadam. Również się szczerzę jak głupia. Łapię go za barki i wślizguję się do wody. Ląduję między nim, a ścianą. Byłam ciekawa czy podoba mu się to co widzi. Mnie w takim wydaniu. Odpycham się i zaczynam płynąć na drugi brzeg.
- No dawaj pływamy ! - śmieję się z niego gdy zaczyna pływać na drugi koniec, a następnie do mnie. Nurkuję i osiadam na dnie. Patrzę na niego z dołu i muszę przyznać, że widoki mam niezłe. Wynurzam się dopiero wtedy gdy braknie mi powietrza. Łapię zachłannie oddech zaraz koło niego. Gdy się normuję oplatam ręce na jego barkach.
- Przynajmniej tu możemy być na równym poziomie.- mówię z lekkim uśmiechem przyciągając go do siebie. Powoli moje usta lądują na jego brodzie i lekko ją podgryzam. Następnie delikatnie całuję i ruszam do kącika jego ust który lekko mu drga. Delikatnie go pieszczę i po chwili szepczę.
- Dziękuję
-Za co – patrzy mi w oczy i albo mam omamy albo w jego oczach pojawił się błysk.
- Za wszystko – mówię i dłońmi oplatam jego twarz. Gładzę kciukami jego policzki i widzę czarne sińce pod jego oczami. - Chodźmy spać – mówię na co ten się zgadza
W międzyczasie namawiałam go by zjadł chociaż kanapkę na kolację. Nie chciał nic jeść ale w końcu chyba miał mnie dość i zjadł. Po czasie wreszcie wylądowaliśmy w łóżku. Zaczęłam miziać go po włosach co chyba mi się spodobało. Jego głowa wylądowała na mojej piersi, a ręka trzymała brzuch.
- Szybko bije ci serce – mówi podczas gdy go dalej miziałam
- Bo boję się szpitali. Od trzech lat omijam każdego lekarza szerokim łukiem, a teraz z jednym leżę. Nie wiem czy jutro nie będziesz musiał mnie tam wciągnąć siłą. Ale teraz już nie rozmawiajmy i śpij- powiedziałam całując go w kark. Nie wiem ile tak leżeliśmy ale on zasnął. Nawet lekko pochrapywał trzymając mnie w szczelnym uścisku. Nie przerywając głaskania go sama zaczęłam powoli zasypiać. Czułam jak leki przestają działać.
???      

Od Christiana Cd Alie

Podniosłem ją, a ta oplątała swoje nogi wokół mnie.
- Nie zdajesz sobie sprawy z tego co może się wydarzyć, możesz mieć krwiaka, jutro jedziemy do szpitala i Cię zbadam - powiedziałem, a ona westchnęła.
- Pewnie masz wiele ludzi... którzy byli w kolejce, a ja tak wrednie się wepchnę - rzekła i jeszcze bardziej mnie przytuliła.
- Jutro jest niedziela, ja pracuje tylko gdy tylko jest coś poważniejszego, jestem właścicielem szpitala więc nie mam dużo pracy z typowym ratowaniem ludzi. Jednak umiem więcej niż połowa z nich. Druga połowa to recepcjonistka i pielęgniarki - powiedziałem i westchnąłem, przeniosłem ręce na uda dziewczyny by łatwiej mi było ją trzymać.
- Czyli będę musiała iść - westchnęła, a ja skinąłem głową i pocałowałem jej czoło.
- Wracajmy już późno - powiedziałem i postawiłem dziewczynę na ziemię, ubrałem się i znów przygotowałem Vija do powrotu. Po chwili wsiadłem na ogiera, Alie już była przed nami, przytulna do klaczy gładziła jej szyje. Dogoniłem je więc.
- Jeśli nie będziesz na razie przesadzała i cały czas jeździła konno to może być twoja - powiedziałem, a ona od razu się ożywiła.
- Ile czasu będę musiała się ograniczać? Czy może zostać u Ciebie... ja nie mam dla niej miejsca u siebie.
- Zależy, zobaczymy jutro. Tak może zostać - uśmiechnąłem się lekko widząc szczęście Alie.
- A tak w ogóle to jak się nazywa? - zapytała i spojrzała na klacz.
- Cas - odpowiedziałem i westchnąłem.
- Coś się stało? - zapytała i podjechała bliżej mnie
- Klacz przypomina mi osobę, której już nie ma i nigdy nie będzie - szepnąłem.
- Kto to był? - zapytała.
- Nie teraz, za wcześnie. Nie mogę.

~~**~~

Dojechaliśmy do domu, a ja odstawiłem wszystkie konie do boksów, zrobiłem to za stajennych. Alie cały czas siedziała z Cas i głaskała klacz. Gdy już odprowadziłem ostatniego konia na miejsce poszliśmy do domu. Było już po 22 więc kolacja już dawno czekała na stolę w jadalni. Westchnąłem i zabrałem szklankę z wodą i usiadłem na krześle upijając łyka.
- Co ty na basen? - zapytałem gdy dziewczyna usiadła obok mnie, spojrzała na mnie niepewnie.
- Nie brałam...
- Spokojnie bielizna niczym nie różni się od bikini - powiedziałem i zamknąłem oczy. Byłem zmęczony, sam nie wiem czym, chyba tymi wspomnieniami. Z zamysłu wyrwała mnie Alie potrząsająca moim ramieniem.
- Wybacz, zamyśliłem się - westchnąłem, a ta skinęła głową.
- Idę się przebrać... - powiedziała z lekkim rumieńcem, pocałowałem jej policzek i wstałem. Nie tknąłem nawet jedzenia, odstawiłem szklankę do zmywarki i wyszedłem na dwór, rozebrałem się, a ubrania zostawiłem na leżaku. Wszedłem do basenu i przepłynąłem go, czekając na dziewczynę pływałem. Uwielbiałem to, kochałem samą wodę, która z jednej strony piękna jednak śmiercionośna.

Alie?

czwartek, 3 listopada 2016

Od Hayden cd: Sage'a

- Obawiam się, że jednak nie - odparł i chyba wydawało mu się, że nie widziałam jak kątem oka spoglądał. Zaśmiałam się szyderczo i mruknęłam.
- Żebyś się nie zdziwił.- mieszałam chwilę drinka po czym dopiłam go do końca. Facet nie zrażony moim zachowaniem powiedział.
- Lubisz szoty? - Przyglądał mi się zapalczywie, lustrując moją twarz tak dokładnie jakby chciał wychwycić najmniejsze niedociągnięcie. Stwierdziłam, że mogę się trochę zabawić i z nim poflirtować, może nie wyszłam jeszcze z wprawy.
- Hmm... - mruknęłam spoglądając na dłonie przelotnie, by po chwili spojrzeć mu intensywnie w oczy. - Owszem, a co oferujesz mi coś? - odparłam starając się opanować chęć wybuchnięcia śmiechem, ewidentnie czuł się skrępowany w moim towarzystwie, możliwe, iż spowodowane to jest tym, że po prostu nie jestem pierwszą lepszą, która pójdzie z nim do łóżka w zamian za krótką gadkę jaka to ona jest piękna. 
- Z całą pewnością. - odpowiedział i równie intensywnie wpatrywał się w moje oczy. Nie wiem co sobie myślał, ale za nic nie chce sobie tego wyobrażać. Przywołał gestem Cal'a i powiedział. - Dwa szoty, proszę. - gdy barman wziął się do roboty on znów spojrzał na mnie i posłał mi delikatny uśmiech. - Gdzie moje maniery. - odparł przypominając sobie nagle, że nawet się nie przedstawił. - Nazywam się Sage. - przez jego twarz przebiegł grymas, który miał być chyba szczerym uśmiechem.
- Hayden. - odparłam chwytając podsunięte kieliszki, przesunęłam jeden do Sage'a, a drugi przechyliłam, po gardle rozlało się przyjemnie piekący trunek. Jeśli ten facet będzie próbował mnie upić, to niech się pogodzi już z przegraną, co jak co, ale potrafiłam pić jak zawodowiec i jedyne co mi po tym zostawało to potężny kac. 
- Hayden. - powtórzył lekko zamyślony i dopiero po chwili kontynuował. - Jak mniemam mieszkasz w Valle Blanco, ale pytanie dlaczego cię nigdy nie widziałem? 
- To już moja słodka tajemnica, Sage. - odparłam i dla podkreślenia powagi moich słów dodałam na końcu jego imię. Nie wiem z jakiego powodu się wzdrygnął, ale to był chyba znak, że udaje mi się przejąć kontrolę. Chłopak, a raczej mężczyzna machnął ręką i nasze kieliszki znów były pełne. Uśmiechnęłam się półgębkiem i odparłam. - To za kogo tak pijemy? - uśmiechnął się.


Sage? 

Od Alie Cd Christiana

Czekałam na chłopaka lecz ten nie przyjechał. Znudzona i lekko oszołomiona osiodłałam ponownie konia. Klacz jest piękna i delikatna. Za nim na nią wsiadłam, czule ją głaskałam. Zakochałam się w niej po prostu. Ruszamy powoli w stronę jeziora i co widzę ? Christiana pływającego z jego koniem... O dziwo jeszcze mnie nie zobaczył. Był jakiś dziwny lecz gdy tylko mnie zobaczył to coś zniknęło. Spojrzałam na niego zła bo niby nie mógł mnie znaleźć. Zszedł, powoli podszedł do mnie, a następnie ściągnął z konia. Byłam oparta o niego tyłem, a ten mnie jeszcze bardziej przyciągnął do siebie.
- Chris! Jesteś mokry ! - piszczę i szamoczę się
- Nie dam ci więcej konia – mówi, a ja zamieram. Chcę się odwrócić do niego twarzą lecz mi nie daje.
-Co?! Czemu?! -piszczę
- Czemu powiedziałaś, że prawdopodobnie masz wstrząśnienie mózgu – pyta spokojnie
- Nie mówimy teraz o tym! Czemu nie dasz mi więcej konia – jęczę
- Nic ci jeszcze nie zrobiłem, a ty już jęczysz. Zadałem ci pytanie.
- Ponieważ w pracy dostałam kilka razy porządnie w poturbowana, a głowa i twarz sporo oberwała. Nie widzisz siniaków bo je zamaskowałam. - wzdycham nagle zmęczona tym co powiedziałam i opieram się o niego.
- Wiesz, że naraziłaś się na niebezpieczeństwo?
- Przecież mam przy sobie lekarza – uśmiecham się i odwracam do niego. Wpatruję się w jego czarne jak smoła oczy – Jesteś za wysoki – stwierdzam, a ten się obniża. Uśmiecham się jeszcze szerzej i szybko całuję go w kącik ust. Następnie zarzucam ręce na jego ramiona i wtulam się w szyję.
Christiana? Brak weny

Od Christiana CD Alie

Chciałem jej powiedzieć, że wstrząs mózgu może być nieraz bardzo niebezpieczny, a nieraz przez nas nie odczuwany jednak ta już była po za zasięgiem mojego wzroku.
- Nigdy więcej nie dam Ci konia - powiedziałem mimo iż wiedziałem, że mnie nie słyszy. Westchnąłem, jednak wiedziałem jedno. W końcu wróci, lub się zgubi, albo na mnie poczeka. Ja jednak powoli jechałem stepem nie spiesząc się z lekkim uśmiechem na twarzy. Usłyszałem jak koń Alie zarżał na bliskiej polanie. Wiele razy tędy jeździłem więc znałem te terytoria jak własną kieszeń. Tak samo wiedziałem, że niedaleko polany jest jezioro, okrążyłem polanę tak by dziewczyna mnie nie zauważyła i pognałem konia w stronę jeziora.

~~**~~

Rozpogodziło się dlatego rozebrałem się do bokserek i wszedłem do zimnej wody, Vijo uwielbiał pływać, ten koń zawsze mnie zadziwiał, nawet nie bał się Blacka, przyzwyczaił się do niego. Pogładziłem jego bok, zdjąłem oczywiście z niego wszystko by koń mógł swobodnie pływać.
- Dobry koń - powiedziałem i wsiadłem na niego klepiąc go po szyi. Zarżał, a ja położyłem się na nim i gładziłem go. Konie, miłości do nich nauczył mnie dziadek. Kochał je, a ja kochałem go, odszedł gdy miałem 17 lat, jednak wszystko przepisał na mnie. Nie chciałem tego, wszystko to przypominało mi dzień w szpitalu, jak umierał. Co mu powiedziałem, co on mi odpowiedział. Zamknąłem oczy mimo to łza spłynęła po moim policzku i zmieszała się z wodą w jeziorze. Vijo wyczuł mój sutek, zawsze był ze mną, był jeszcze jak dziadek żył. Znał go i tak samo kochał, rzem przeżywaliśmy ból po jego stracie, moja matka ani ojciec zainwestowali tylko w pogrzeb, nawet nie chcieli ziemi dziadka czy jego zwierząt. Ja więc wszystko odzyskałem od kuzyna, który przez cały rok się nimi zajmował. Do dziś jestem mu wdzięczny, koń wyszedł z wody, a ja dopiero teraz zobaczyłem, że na brzegu stoi Alie z klaczą i piorunuje mnie spojrzeniem.
- Nie mogłem Cię znaleźć - wyszczerzyłem się do niej, a po wszystkim co się stało nie było śladu, jakby nigdy nie istniało.

Alie?

Od Alie CD Christiana

Z wielkim bananem na twarzy ruszam stępem w las. Może nie czułam się nadal jakoś dobrze, ale gdy zobaczyłam te konie.... Nie mogłam się oprzeć. Powoli przyswajałam sobie ruchy klaczy. Poruszała się ona płynnie i pełnie gracji. Od trzech lat nie jeździłam, a dziś nareszcie mogę. Próbuję anglezować i tym samym sprawdzam czy jeszcze to potrafię. Dwie próby były błędne ale nareszcie się udało i tym ruchem wprowadziłam klacz w kłus. Gdy usłyszałam uderzanie kopyt innego konia wróciłam do stępu. Po chwili obok mnie pojawił się Chris. Posłałam mu szeroki uśmiech, a ten go odwzajemnił.
- Czyli już lepiej się czujesz ? - pyta mnie na co wybucham lekkim śmiechem. Jego proszki powstrzymały tylko wymioty lecz nadal było mi nie dobrze. Ale za nic nie przepuściłabym takiej okazji.
- Lepiej byś nie wiedział tego aż do powrotu do domu. - mówię biorąc głęboki oddech. Ciepło klaczy która jest dziesięć razy silniejsza ode mnie jest kojące. Jeden jej zły ruch, a byłabym już martwa, jednak teraz czuję wolność. Jakaś pustka w moim sercu została zasklepiona, a ja przeszłam w stan błogości.
- Co to ma znaczyć ? Alie jeżeli źle się czujesz to już wracamy do domu – mówi z lekkim przejęciem
- Chris... - mówię miękko i delikatnie tak jak wtedy w łóżku. Nie martw się, jedynie co mi dolega to prawdopodobny lekki wstrząs mózgu. Twoje proszki na razie przystopowały to więc spokojnie. - uśmiecham się na co ten ma trochę straszny wyraz twarzy. Widzę, że chce coś powiedzieć, prawdopodobnie mnie zbesztać, lecz szybko przyśpieszam klacz i teraz gnam galopem. Teraz pewnie mnie przeklina i jest wściekły ale mnie to nie obchodzi. Puszczam wodzę i ręce rozkładam po bokach. Wiem, że chłopak mnie goni. Widzę kłodę, chwytam wodzę i przez sekundę latam z klaczą. Pięknie przeskoczyła przeszkodę. Gnam teraz nie narzucając klaczy rytmu, robi jak chce. Po dłuższym czasie zatrzymuje się na polanie pod drzewem. Ściągam z niej cały ekwipunek by odpoczęła. Delikatnie rozmasowałam jej pęciny i położyłam się na trawie. Teraz zostaje mi tylko czekanie na chłopaka by zobaczyć jego reakcję. Nic nie poradzę na to, że kocham uczucie wolności. Zamykam oczy, a kasztanka pasie się koło mnie.
Chris? Wybacz musiałam XD              

Od Christiana CD Alie


Spojrzałem na dziewczynę i westchnąłem zrezygnowany, podniosłem ją i posadziłem na szafce, podałem jej chusteczkę by mogła wytrzeć twarz, a ja wyjąłem proszki. Poszedłem po szklankę i wodę, którą po chwili przyniosłem i podałem dziewczynie razem z proszkiem.
- Powinno pomóc, nie wiem dokładnie co Ci dolega, dużo rzeczy jest związane z nieprawidłowym oddawaniem i nie przyjmowaniem przez organizm jedzenia - powiedziałem i założyłem dziewczynie kosmyk włosów za ucho.
- Znalazł się lekarz - prychnęłam i połknęła tabletkę.
- Bo nim jestem, ale nie ważne rozbierz się, chyba, że mam Ci pomóc - powiedziałem, a ona odłożyła szklankę i spojrzała na mnie zdziwiona słowem: rozbierz.
- Oj nie przesadzaj, widziałem Cię nago - szepnąłem jej do ucha, a ona zarumieniła się. Uśmiechnąłem się lekko i pomogłem zdjąć jej piżamę, bielizny tknąć mi nie pozwoliła. Wywróciłem oczami i pocałowałem jej czoło odsuwając się od niej.
- Wyjdź, dam sobie radę - powiedziała, a ja zgodziłem się. Wyszedłem i zszedłem do kuchni, zrobiłem herbatę i wróciłem na górę. Kubek z napojem położyłem na szafce obok łóżka.
- Chris... gdzie masz ręczniki? - usłyszałem dziewczynę, uśmiechnąłem się i wszedłem do łazienki bez żadnego poinformowania jej.
- Mogłeś mi powiedzieć... zapukać lub krzyknąć gdzie są - powiedziała i odwróciła się do mnie tyłem jakby to coś miało zmienić. Wyjąłem biały ręcznik i podszedłem do niej, założyłem go na ramiona dziewczyny i przytuliłem ją od tyłu kładąc głowę na jej ramieniu. Dziewczyna spięła się co wywołało mój śmiech.
- Uwielbiam gdy tak na mnie reagujesz - szepnąłem jej do ucha.
- Proszę Cię... - powiedziała, a ja odsunąłem się od niej i wyszedłem, po kilku minutach ona zrobiła to samo. Leżałem już w łóżku, położyła się obok mnie od razu wtulając we mnie, gładziłem jej włosy, a drugą dłonią masowałem jej brzuch by mniej ją bolał.
- Napij się herbaty, będzie Ci lepiej, mógłbym podać Ci...
- Już mi lepiej - przerwała mi i odsunęła się ode mnie by się napić. Uśmiechnąłem się smutno i podniosłem się do siadu, Alie odłożyła kubek i znów się we mnie wtuliła zamykając oczy. Bezsenność to jednak z najgorszych chorób, nie lubię brać leków gdyż w tedy się od nich uzależniam. Całą noc gładziłem ciało dziewczyny by mogła spokojnie spać.

                                                                  ~~**~~

Alie obudziła się po dziesiątej nadal wtulona we mnie z lekkim uśmiechem.
- No dobra, a teraz przyznaj się co Ci się śniło, że cały czas wymawiałaś moje imię? - zapytałem, a ta odwróciła ode mnie wzrok całą czerwona. Zaśmiałem się i pocałowałem jej głowę.
- Żartuję, choć na śniadanie - powiedziałem, a ona ostrożnie wstała i usiadła na łóżku. Wstałem i ukucnąłem obok niej łapiąc za jej ręce.
- Co się stało? - zapytałem z lekkim przejęciem.
- Kręci mi się w głowię... - rzekła i otrząsnęła się.
- Połóż się, zaraz przyniosę Ci coś do jedzenia, może to od tego - powiedziałem, a dziewczyna wróciła na swoje miejsce. Zszedłem do kuchni i jak zawsze rano na stole już czekało śniadanie. Wziąłem jedną z tac, nie wiedziałem co lubi więc wziąłem wszystkiego po trochu. Wróciłem do niej, a ona przykryta siedziała na łóżku opierając się o ścianę. Położyłem jej jedzenie na nogach i sam zająłem miejsce obok niej. Zabrałem jej jedną bułeczkę i sam zacząłem jeść.
- Smacznego - powiedziałem i uśmiechnąłem się.
- Dziękuje, nawzajem - odpowiedziała.
- Jedz, pomoże Ci, wypij też kawę, podniesie Ci ciśnienie - rzekłem i zachęciłem ją. Dziewczyna w końcu zaczęła coś jeść. Po około dwudziestu minutach odniosłem tacę i wróciłem do dziewczyny z kawami, jedną dla mnie drugą dla niej. Położyłem je na szafce i podałem jej laptopa.
- Muszę na chwilę zniknąć, nie będzie mnie góra dwie godziny, jak byś czegoś chciała dzwoń, a jak nie będę Ci potrzebny ja to po prostu zawołaj kogoś, pomogą Ci - powiedziałem, a ona skinęła.
- Obejrzyj sobie coś, masz do dyspozycji także telewizje, no ale nie ważne... możesz pochodzić po domu... po zwiedzać abyś nie wychodziła na dwór. Jest chłodna, a ty źle się czułaś - dodałem i ucałowałem jej czoło i odszedłem.

                                                                       ~~**~~~

Miałem ważną walkę, zresztą jak zawsze w soboty, wracałem już do domu, nie było mnie półtorej godziny, a do domu zostało mi pięć minut jazdy. Zajechałem jeszcze na chwilę do sklepu, a następnie wróciłem do domu. Zaniosłem zakupy do kuchni stawiając je na blacie, ktoś je rozpakuje. Poszedłem na górę do dziewczyny jednak jej nie zastałem, spytałem dziewczyny, która miała jej pomagać gdzie jest, a ta odparła, że wyszła z psem... westchnąłem i ruszyłem na dwór. Poszedłem za dom gdzie zauważyłem jak Alie głaszcze jednego z koni. Jej pies biegał i bawił się z Darklingiem (psam). Podszedłem do niej i złapałem za uzdę konia. Dziewczyna spojrzała na mnie lekko zdziwiona, że już jestem.
- Prosiłem byś nie wychodziła... - powiedziałem i westchnąłem zrezygnowany.
- Kogo to zwierzęta? - zapytała i wskazała konie oraz Darkinga.
- Kiedyś mojego dziadka, teraz moje - odpowiedziałem i zacisnąłem szczękę. Alie zmarszczyła czoło zdziwiona.
- Nie lubię o tym rozmawiać - westchnąłem i pogłaskałem konia, puściłem go i poszedłem do stajni, wziąłem siodło i wróciłem z nim do dziewczyny. Przeszedłem przez ogrodzenie i założyłem na konia cały ekwipunek, wyprowadziłem go z pastwiska i stanąłem obok dziewczyny.
- Umiesz jeździć? - zapytałem, a ta skinęła głową zadowolona.
- Więc oddaje go w twoje ręce, jedź w tamtą stronę - wskazałem jej palcem ścieżkę wiodącą przez las. - dogonię Cię.
- Okej - powiedziała i wsiadła na konia, oddałem jej wodzę, wszedłem i przywołałem do siebie Vija. Czarny ogier Shire podbiegł do mnie, a ja zaprowadziłem go do stajni i tam przygotowałem do przejażdżki. Po kilku minutach wsiadłem na niego i dogoniłem dziewczynę, która spokojnie jechała na kasztankowej klaczy krwi arabskiej.

Alei? Tak wiem... te wybuchy, ten spontan default smiley xd

Od Vanessy C.D. Valdemara

Wsłuchiwałam się w opowieść Valdemara. Zaskoczyło mnie szczególnie to, jak szczegółowo i składnie się wypowiadał. Jego słowa były niewątpliwie szczere i proste, nie było w nich nic chaotycznego. Nie musiałam pytać już o nic więcej.
- Doskonale znany - zapewniłam mężczyznę, wiedząc, że jutro będę miała możliwość usłyszenia także wersji Stelli. Zamierzałam oprócz tego sprawdzić także kilka numerów kont, kilka pozornie niewinnych 'zbiegów okoliczności' i kilka nagrań z monitoringu drogowego, jak i z dzisiejszej sytuacji w restauracji. Moja podświadomość zdążyła już znaleźć kilka puzzli, które musiałam tylko poskładać na spokojnie.
- Czy to szwajcarski zegarek? - zapytałam, przyglądając się nadgarstkowi mężczyzny.
- Kolekcjonerski - odpowiedział, zaciekawiony moim pytaniem. - Z tej wypuszczono ich na rynek...
- Tylko dwadzieścia - dokończyłam za niego. - Pewnie szkło bardzo trudno jest zbić... Teoretycznie jest możliwe, by na przykład odskakujący kamień mógł spowodować pęknięcia szkiełka i wgłębienie w szybce? - zapytałam, a wraz z biegiem naszej rozmowy zapominałam o zmęczeniu i byłam coraz bardziej zafascynowana.
- Interesujesz się szwajcarskimi zegarkami? - zapytał lekko rozbawiony mężczyzna.
- Interesuję się wieloma rzeczami - odpowiedziałam wymijająco.
Valdemar westchnął, przesuwając palcami po szkiełku swojego zegarka.
- Musiałaby to być naprawdę wielka siła odrzutu - stwierdził, a ja uśmiechnęłam się delikatnie.
Jak siła kuli wystrzelanej z broni palnej, pomyślałam. Miałam kolejny element, ale nauczyłam się dopasowywać tezę do faktów, nie fakty do tezy, więc mogłaby to być tylko i wyłącznie moja wybujała wyobraźnia.
- Pomogłem? - zapytał mężczyzna, widząc moje zamyślenie.
- Tak, ogromnie - uśmiechnęłam się, sięgając po dyktafon i wyłączając już nagrywanie. - Chociaż mam jeszcze jedno pytanie... - zaczęłam.
- Proszę pytać - zachęcił mężczyzna, patrząc na mnie przenikliwie z cieniem uśmiechu na ustach.
- Skąd miał pan mój adres? - zapytałam szczerze zaciekawiona.

(Valdemar?)

środa, 2 listopada 2016

Od Alie Cd Christiana

Gdy chłopak przyniósł mi list nie powiem odetchnęłam z ulgą. Trochę wystraszyłam chłopaka ponieważ mało w niego nie strzeliłam, a psina rzuciła mu się do czułego miejsca. Chyba więcej tu nie zawita. Musiałam nieźle się namęczyć z korektorem by zatuszować ślady na twarzy i ramieniu. Zapłaciłam wszystkie rachunki, zrobiłam zakupy oraz udałam się do weterynarza. Dostała na coś uczulenie i musiała dostać leki. Czekając na chłopaka strasznie się nudziła i myślałam, że już nie przyjedzie. Zasnęłam oglądając film. Gdy ponownie się obudziłam strasznie bolała mnie głowa. Co do cholery jasnej jest ? Podeszłam do drzwi i zobaczyłam chłopaka więc od razu mu je odtworzyłam. Po krótkiej „sprzeczce” chłopak poszedł do mojej sypialni i coś tam robił. W ogóle nie interesując się tym i siedzę w kuchni. Po jakimś czasie bierze mnie na ręce i niesie do auta jakbym była jego rzeczą. Wzdycham rozdrażniona i nawet nie wiem kiedy zasypiam.
                                                         ~&~&~&~
Przebudzam się i czuję, że leżę na czymś miękkim i jest mi ciepło. Otacza mnie zapach Christiana, a za plecami czuję jego ciepło. Odwracam się w jego stronę i wtulam w nagą klatkę. Ma niezłe mięśnie. Kręcę głową i znajduję wygodne miejsce. Czuję jak się przebudza, a jego ręka ląduję na moim biodrze. Palcem zatacza delikatne kółka na co cicho mruczę. Czuję jak chichocze przez co zaczyna mi być nie wygodnie.
- Przyjemnie ? - szepcze mi do ucha
- Yhym ale nie ruszaj się – szepnęłam i po chwili jego wargi spoczęły na mojej szyi. Delikatnie muskał mnie po karku przez co czułam przyjemny dreszcz. Dłonią badałam dokładnie jego brzuch gdy nagle zaczęło mi być niedobrze, a ból wrócił, ze zdwojoną siłą. Aż zachłysnęłam się powietrzem.
- Chris... - szepczę
- Tak ? - pyta się spoglądając na mnie.
- Gdzie jest łazienka – pytam siadając. Ten zapala lampkę i pokazuje mi drzwi. Zrywam się biegiem i zapalając światło loduję przy toalecie. Może jednak ten cios w głowę był silniejszy niż myślałam. Po chwili czuję jak ktoś odgarnia mi włosy do tyłu, a moim ciałem znów zawładnęły torsje. Po dobrych dziesięciu minutach męczarnia się kończy lecz ja i tak nie wstaję z posadzki.
- Może się wykąpiesz? Często to pomaga – słyszę jego głos
- A wziąłeś moje kosmetyki ?
- Po co ci teraz kosmetyki ? Przecież widziałem cię już bez tego – ta... nasze pierwsze spotkanie i wtedy nie miałam nawet grama tego na sobie.
- Tak czy nie ?
- Tylko jakiś krem – mówi, a ja tylko wzdycham i kręcę głową. Dobrze, że jutro sobota i mam wolne. Wrócę do domu.  
(Tylko mnie nie zabij XD)

Od Sage'a C.D Hayden

Rozłożony na ciemnej kanapie wpatrywałem się w niebieskowłosą dziewczynę, głaszczącą kota. Drapek rozłożył się na jej kolanach, przymykając fioletowe ślepia i mrucząc cicho z rozkoszy, kiedy sprawne dłonie Elizabeth drapały go za uszkami. Dwudziestolatka szeptała komplementy do czarnej, puchatej kulki. Westchnąłem zrezygnowany, obserwując poczynania przyjaciółki.
— Nie trudź się, i tak cię nie rozumie — odparłem, sięgając po pilot. Spod błękitnej grzywki posłała mi gniewne spojrzenie.
— On jest mądrzejszy niż wy wszyscy razem wzięci — powiedziała, nie przestając go miziać. — Prawda, Panie Drapku?
Kot nie zareagował na swoje imię. Pokręciłem z niedowierzaniem głową.
— Po prostu nie lubi się chwalić swoją inteligencją — Elizabeth próbowała go obronić.
— Pewnie — mruknąłem, przeskakując z kanału na kanał.
W końcu usłyszałem coś, czego oczekiwałem od dawna; głośne trzaśnięcie drzwiami, któremu towarzyszyły męskie śmiechy. Figiel, który wypoczywał na swoim posłaniu, zerwał się i szczekając wesoło pobiegł do drzwi wejściowe, by powitać przybyszów.
— Dłużej się nie dało? — spytałem znudzony, kiedy jeden z chłopaków wszedł do salonu. Czarny dachowiec otworzył ślepia i zeskoczył z kolan dziewczyny, kierując się w stronę kuchni z wysoko uniesionym ogonem. Kiedy przechodził między nogami Mike'a, blondyn o mało się o niego nie przewrócił.
— Przeklęty kocur — mruknął pod nosem, zajmując miejsce obok mnie. — Miej pretensje do Johna — dodał po chwili.
— A, no właśnie. Gdzie tamten? — rozejrzałem się po salonie, szukając wzrokiem bruneta.
— W łazience — odpowiedział Mike.
— O Boże… — jęknąłem. — Przecież będzie siedział tam dłużej, niż Elizabeth!
— Wypraszam sobie — odezwała się niebieskowłosa, otrzepując czarną miniówkę z resztek sierści "inteligenta".

***

— No, młody — John jedną rękę położył na moim ramieniu, a drugą na talii niebieskowłosej, przyciągając ją do siebie. — Na tobie spoczywa obowiązek zakupu drinków. I nie patrz tak na mnie — dodał, kiedy spojrzałem na niego krzywo. — I tak nie miałbyś niczego lepszego do roboty.
Westchnąłem zrezygnowany, patrząc na oddalającego się bruneta z partnerką. Był ode mnie starszy o niecałe dwa lata, a już się rządzi. Blondyn już się gdzieś zmył. I prawdopodobnie nie zobaczę go więcej tego wieczoru.
Szybko wypatrzyłem bar, i od razu ruszyłem w tamtym kierunku. Zauważyłem, że siedziało tam parę dziewczyn, ale głównie już zajętych. Wyjątkiem była jedna; na pierwszy rzut oka piękna dwudziestoletnia posiadaczka długich, rudych włosów. Przez światło panujące w budynku i odległość dzielącą mnie od niej z trudnością przyuważałem pewne szczegóły.
Nie miałem najmniejszego zamiaru spełniać jego zachcianek, niech sam chociaż raz ruszy swoją leniwą dupę. Jednak mam lepsze rzeczy do roboty.
— Co tak ładna dziewczyna robi sama w takim klubie? — zagadałem, przysiadając się obok. Miała, najprawdopodobniej, jasną cerę, o ile nie bladą. Podobało mi się to, że nie miała na twarzy pół tony tapety, a jedynie makijaż podkreślający jej delikatną urodę.
— A co taki wścibski facet szuka u takiej dziewczyny? — odgryzła się. Cały czas sprawiała wrażenia nieobecnej.
— Jedynie miłego towarzystwa — uśmiechnąłem się ostrożnie.
— To pomyliłeś miejsca — stwierdziła, upijając kolejny łyczek swojego drinka.
— Obawiam się, że jednak nie - rzucałem jej ukradkowe spojrzenia. Starałem się zapamiętać jak najlepiej jej wygląd.

Hayden?

Od Christiana Cd Alie

Wysłałem Fina by zniósł Alie list w którym było, że pewnie się spóźnię bo mam ważną sprawę. Chłopak zgodził się bo nie miał co robi. Było już po 11 gdy w końcu znalazłem się w szpitalu.
- Dwie godziny Cię nie było... dwie godziny! - powiedziała recepcjonistka.
- Milcz - odpowiedziałem i ruszyłem w stronę swojego biura. Za dużo sobie pozwalała, może czas ją zwolnić? Miałem jej serdecznie doś, ale nie chciało mi si szukać kogoś na jej miejsce.

~~**~~

Dopiero koło 22 wyjechałem z pracy co znaczył, że za 30 minut powinienem być u Alie. Nie myliłem się, dziewczyna otworzyła mi drzwi ubrana w samą piżamę. Uśmiechnąłem się, a ta ziewnęła i poprosiła o stanik.
- Wracam z pracy został w domu, jedziesz ze mną więc może się przebiesz? - zapytałem, a ona spiorunowała mnie wzrokiem.
- Kumam! Dobra... poczekaj chwilę... - powiedziałem i wszedłem do jej domu, znalazłem jakąś torbę i spakowałem w nią kilka ubrań oraz oczywiście najładniejszej, najseksowniejszej bielizny jaką znalazłem. Dziewczyna nieświadoma wszystkiego siedziała w kuchni i jadła. Spakowałem wiec jej rzeczy do samochodu, no i jej psa przy okazji. Wróciłem się po Alie, wziąłem ją na ręce i zabrałem kluczyki, które leżały na stole w kuchni.
- Gdzie mnie niesiesz? - zapytała, a ja wyszczerzyłem się do niej.
- Zobaczysz - powiedziałem i w piżamie zaniosłem ją do samochodu.

~~**~~

Dojechaliśmy do domu, a Alie już spała, sam więc zaniosłem rzeczy no i ją do sypialni. No to co... księżniczka kolejną noc spędza z królem?

Alie? Nie mogłaś się rozkręcić XD

Od Alie Cd Christiana

Jazda motorem była boska, szybka a chłopak świetnie manewrował nim pośród samochodów. Starałam się nie myśleć o tym, że widział mnie praktycznie całkiem nagą. Choć było to tak trudne jak nie wiem. I to on schował mój stanik! Już byłabym skłonna uwierzyć, że tamten typ mi go jakoś odpiął bo był bez ramiączek. Ale nie, to musiał być on. I jeszcze pocałował mnie w szyję, a to zdradzieckie ciało jeszcze na niego zareagowało ! Po prostu pięknie.... Do tego powiedział, że już jeden się we mnie zakochał. Czy to chodzi o niego ? I jeszcze, że pragnie mnie coraz bardziej. I jak ja mam jutro się z nim normalnie spotkać do jasnej ciasnej. Prowadząc monolog w głowie ubieram mundur i pędzę biegiem na autobus. Po drodze włosy spinam w niechlujny warkocz.
                                                               ~&~~&~ &~
Dziś dowódca chyba nie miał humoru i walczyliśmy na ringu. Nie tak delikatnie lecz agresywnie by znokautować przeciwnika. Wszyscy jesteśmy sini od ciosów swoich przecinków. Mam cały spuchnięty prawy policzek i lekko rozcięty, to zarobiłam od tępej su.i lecz ona też nie wyszła bez szwanku. Na ramieniu sine ślady po palcach Ricka i nadgarstku oraz całe sine żebra. Gdybym tylko znała numer Christiana napisałabym mu by jutro nie przyjeżdżał. Nie chcę by zobaczył mnie w takim stanie. Następnie miałam nocną wartę na wartowni gdzie dostawałam świra.
Po pracy poszłam prosto do Victorii gdzie musiałam zdać raport gdzie się podziałam. Oczywiści powiedziałam jej ogólnie, że ktoś mnie napadł, a pewien chłopak uratował mnie i zabrał do siebie. Nic o spaniu z nim w jednym łóżku, złodzieju stanika, pocałunku w policzek i szyję, ani o jego słowach. Zaraz włączyłby się jej detektyw. Wyprowadziliśmy razem psinę, a następnie odwiozła mnie samochodem do domu. Nic nie mogłam przełknąć czyli wychodzi na to że jedynie co zjadłam to wczorajsze kanapki przed wyjęciem. Super... Weszłam pod zimny prysznic by złagodzić trochę opuchliznę, a następnie padnięta poszłam spać.
Obudziło mnie walenie do drzwi i szczekanie Mai która zawsze śpi ze mną. Sięgam po komórkę i sprawdzam godzinę. Jest 11:25 więc to nie Christian i mam czas na zamaskowanie sińców. Przynajmniej powierzchownie. Idę do drzwi i patrzę przez wizjer dostrzegam mężczyznę o posturze takiej jak Chris i włosach. Jest odwrócony tyłem więc nie widzę jego twarzy. Ale to nie może być on. Załadowuję wiatrówkę i otwieram drzwi celując w niego z Mają przy nodze.
(Ty czy nie ty ? )     

Od Christiana CD Alie

- No to jedziemy... ile masz czasu? - zapytałem i dałem jej swoją kurtkę, spojrzała na nią zdziwiona.
- Mamy dwadzieścia pięć minut, po co mi ona? - odpowiedziała pytaniem, a ja uśmiechnąłem się.
- Przyda Ci się, chyba, że chcesz się spóźnić no albo zmarznąć jak gów.no - powiedziałem, a ona wzięła kurtkę i założyła ją na siebie, ja także chwyciłem skórę. Wziąłem kluczyki i założyłem buty, ruszyliśmy do garażu i wziąłem kask, który założyłem dziewczynie.
- Nie wiem nawet jak masz na imię - powiedziała patrząc mi w oczy gdy właśnie zapinałem zapinkę.
- Christian - odpowiedziałem z uśmiechem i sam założyłem szybko kask, wsiadłem na motor i uśmiechnąłem się.
- Alie - rzekła i niepewnie usiadła za mną.
- Radzę Ci się mnie chwycić - powiedziałem i odpaliłem motor, otworzyłem drzwi garażu pilotem i wyjechałem z niego. Alie złapała mnie w pasie i przytuliła się do mnie, uśmiechnąłem się i położyłem swoją dłoń na chwile na jej i ścisnąłem ją, spięła się, a ja po chwili znów przeniosłem dłoń na hamulec. Dodałem gazu i po chwili jechaliśmy wymijając wszystkich po drodze. Dziewczyna coś mówiła jednak jej nie słyszałem, westchnąłem i znów wyminąłem samochód. Po około piętnastu minutach byliśmy na miejscu. Zdjąłem kask, a dziewczyna zeszła z motoru, chciała sobie sama poradzić jednak nie mogła zdjąć kasku.
- Podejdź - powiedziałem, a ona uczyniła to z lekkim zawahaniem. Zdjąłem jej kask i podałem jej.
- Skąd wiedziałeś gdzie mieszkam i po co mi ten kask? - zapytała jednak wzięła go.
- Dużo wiem, kask...będzie mi trudno z nim jechać, a i zostawiłaś u mnie stanik - powiedziałem i mrugnąłem do niej ta zarumieniła się i znów zakryła włosami. Wstałem z motoru i odgarnąłem je zakładając zza ucho.
- Nie zakrywaj... jeden już się zakochał - szepnąłem jej do ucha i ucałowałem delikatnie jej szyję. Jęknęła i zadrżała, a ja uśmiechnąłem się.
- Podoba Ci się... - zapytałem, a ona położyła dłoń na mojej piersi i lekko mnie odepchnęła.
- Czyli nie, okey... nic czego nie chcesz - powiedziałem i odsunąłem się od niej unosząc dłonie w geście poddania. Wsiadłem na motor i założyłem kask.
- Jednak wiedz jedno, chce cię, z dnia na dzień coraz bardziej - powiedziałem, a ona patrzyła na mnie lekko zdziwiona z lekko roztwartą buzią. Zaśmiałem się i odpaliłem motor.
- Przyjedź do mnie po stanik - powiedziałem.
- A jak nie mam samochodu? - zapytała podejrzliwie.
- Więc przyjadę po ciebie jutro o dwudziestej księżniczko - odpowiedziałem i odjechałem.

Alie?

Od Valdemara C.D Vanessy

Muszę przyznać, że dziewczyna ma naprawdę dobry gust. Nie daje mi jednakże spokoju kwestia, jakim to sposobem udaje jej się ogarnąć całe to obejście, włączając w to jeszcze karierę i opiekę nad synem. Ja sam potrzebowałbym na jej miejscu, co najmniej jednej sprzątaczki, gosposi i niani. Chyba że znalazłaby się osoba wielu talentów, która ze wszystkim poradziłaby sobie sama. Prawdę powiedziawszy byłem lekko zaskoczony tym, że Vanessa ma kilkuletnie dziecko. Wygląda na młodszą, o wiele młodszą. Pozory czasem jednak mogą mylić. Z zamyślenia wyrwał mnie odgłos kroków tupiących nad moją głową. Wróciła pani domu, tym razem ubrana i z ułożoną fryzurą. Zdecydowanie bardziej wolałem ją w wersji wieczornego nieładu.
- A więc słucham. - położyła na stoliku włączony dyktafon i usiadła naprzeciw mnie.
- Zacznę od tego, że był to czysty przypadek. Wybrałem się w towarzystwie siostry na kolację z profesorem Humpbertem. Co prawda bardzo zależało mu na tym, abyśmy spotkali się w tej właśnie restauracji. Nie sądzę jednak, iżby miało to jakieś drugie dno. W trakcie spotkanie musiałem wyjść, zatelefonować. Dlatego właśnie znalazłem się na najwyższym piętrze, kiedy miał miejsce cały ten epizod. Gdy skończyłem rozmawiać, miałem zamiar wrócić na salę. Zawróciłem jednak słysząc krzyk. Nie układał on się w żadne sensowne zdanie, czy słowo, był to po prostu wrzask. A jako człowiek prawy, skory do pomocy i jakże wrażliwy, - uśmiechnąłem się szarmancko - podążyłam w ślad za odgłosem, który doprowadził mnie właśnie do otwartego na oścież okna, a w nim tej dziewczyny. Cała drżała konsekwentnie wpatrując się w dół. Naprawdę wyglądała, jakby chciała skoczyć, a więc postanowiłem interweniować. Nim zdążyła cokolwiek zrobić - złapałem ją i odciągnąłem do tyłu.  Reakcja jej była doprawdy irracjonalna. Zaczęła się wyrywać i wrzeszczeć wniebogłosy. Nie miałem zamiaru się z nią szarpać, a więc wezwałem ochronę. Ciąg dalszy tej historii chyba jest ci znany, prawda? - ułożyłem dłonie, jak to miałem w zwyczaju, w piramidkę.

(Vanessa?)

Od Lauren

Machałam beztrosko nogami siedząc na jakimś murku, który był porośnięty lianami i mchem. Mój wzrok tkwił w różowym kwiecie, który wydawał się zwyczajną rośliną. Tak naprawdę to ten kwiat jest mięsożercą. Gdy obok niego przechodzi jakieś żywe stworzenie z mięsa i kości, wypuszcza swoje korzenie na powierzchnie, łapie ofiarę i rozrywa ją na szczątki zjadając ją. Polubiłam ten kwiat.
- Takie agresywne, a takie piękne - odparłam z uśmiechem, jednak nie otrzymałam odpowiedzi. Roślina się nie ruszyła. Odchyliłam się do tyłu, prawie że wypadając z murku, jednak tak naprawdę mogłam sobie wychylać się ile chce, to i tak utrzymam równowagę. A po za tym jeśli spadnę to co?
Burczenie w brzuchu przerwało mój spokój, który zdecydowanie trwał za długą. Strasznie mi się nudziło, więc zaczęłam rozmyślać, no ca by zapolować. Może i cała ziemia jest zainfekowana jakimiś bzdetami, to jednak są jakieś malutkie zwierzaczki jadalne. Przez głód nawet nie zdążyłam się namyśleć, więc tylko zeskoczyłam z cegieł i się rozejrzałam.
- Głodna jestem - powiedziałam zn udawanym smutkiem patrząc na swój brzuch i go głaszcząc. Jak głupia, wróciłam na porośnięty murek i zaczęłam nim kroczyć z ramionami na bokach. Zamknęłam oczy i szłam prosto przed siebie, nie zwracając na to, że w każdej chwili może mnie coś zaatakować. Po chwili poczułam jak moje palce o coś się wplątują i nagle zaczęłam spadać. Wraz z upadkiem z murka usłyszałam czyjś jęk. Musiałam na kimś wylądować.

A w rzeczywistości spadłam z łóżka. Owinięta jak w kokon kołdrą leżałam na ziemi parę minut, gdy nagle do moich uszu nie doszedł dźwięk dzwonka. Nienawidziłam go. Od razu wstałam i się uwolniłam, po cym wyłączyłam budzik wywalając go z biurka. Znowu bateria wypadła, ale się nie stłukł. Patrzyłam na ten przedmiot z ironią w oczach, po czym się rozciągnęłam. Podniosłam przedmiot i go złożyłam. Po postawieniu tego czegoś na miejscu, poszłam do łazienki. Tam nalałam wody do zlewu, w którym leżał Mort. Umyłam twarz i ręce oraz ogarnęłam włosy.
- Miau... - mój kot domagał się jedzenia.
Najpierw się ubrałam, a po jego wiecznym miauczeniu dałam mu jakiś kawałek mięsa z lodówki, a następnie chwyciłam torebkę.
- Wracam wieczorem - oznajmiłam kotu, po czym wyszłam z domu zamykając pomieszczenie na klucz.
Zeszłam po schodach, stanęłam w holu głównym i wyszłam na zewnątrz. Dzień był nieco chłodny. Na niebie kłębiły się szare chmury zapowiadające deszcz, którego jeszcze nie było. O godzinie ósmej wiał chłodny wiatr, a promienie słońca nie mogły się przebić przez chmury. Moje włosy zwiały mi na twarz, także schowałam je pod bluzkę i kroczyłam przed siebie z torebką w dłoni, na niewysokich obcasach. Po kilku minutowym spacerze weszłam do salonu rzucając torebkę gdzieś w kąt.
- Jak się masz? - przywitał mnie Thomas, u którego miałam tak zwane praktyki. Siedział za biurkiem popijając kawę, oraz trzymając nogi na stole.
- Jak zawsze - odparłam ziewając, po czym zdjęłam buty. Do budynku nagle weszła pierwsza osoba. Nie wyglądała na kogoś, kto chciał tatuaż. Może to były tylko pozory? Albo na prawdę chciała czegoś innego.

<Rhys?>

wtorek, 1 listopada 2016

Od Vanessy C.D. Valdemara

Po tym, jak Valdemar Ravencraft odmówił mi rozmowy, proponując spotkanie w innym terminie, postanowiłam już wracać do domu, gdyż to mama pilnowała Caleba.
- Był grzeczny jak aniołek - stwierdziła, chociaż ja doskonale wiedziałam, że nagina prawdę. To mój syn i nigdy nie jest grzeczny. - Poczytałam mu bajki i poszedł spać... Tylko bajka była o potworach, więc nasz mały spryciarz zastawił pułapkę. Radzę ci nie wchodzić do niego, jeśli nie chcesz go obudzić - zaśmiała się.
- Dziękuję, że tyle z nim zostałaś - powiedziałam, wiedząc, że siedziała z nim od południa, odkąd odebrała go z przedszkola, ponieważ dziś wydłużyły mi się godziny pracy. Wysokie stanowisko wymagało poświęceń...
- Zawsze możesz na mnie liczyć - zapewniła, całując mnie w policzek. - Nie siedź do późna - ostrzegła, zakładając płaszcz.
- Nie jestem dzieckiem - zaśmiałam się.
- Jesteś, jesteś - mruknęła. - Jakbyś jutro potrzebowała pomocy przy Calebie, to dzwoń.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się, odprowadzając mamę do drzwi i żegnając się z nią.
Mając pewność, że synek śpi, najpierw poszłam do kuchni po lampkę wina, a następnie zamknęłam się w łazience, zrzucając ubrania, zmywając makijaż i wchodząc do wanny. Spędziłam w niej około godziny, rozmyślając nad wszystkim - sprawą Stelli, swoimi godzinami pracy, przedszkolem Caleba... Wreszcie wyszłam z wanny i wtarłam w ciało kakaowy balsam, który otulił mnie swoim zapachem. Ubrałam się w bieliznę i osuszyłam włosy ręcznikiem, a wychodząc narzuciłam na siebie jeszcze puchowy szlafrok.
- W jakiej sprawie? - usłyszałam głos swojego synka.
Zdumiona, że Caleb jednak nie śpi, przechodząc obok jego pokoju, jednak do niego zajrzałam i pierwsze co, to omal nie potknęłam się o sznurek, który pociągając stos garnków, narobił hałasu. Wściekła wstałam i wyszłam na korytarz.
- Nie wpuszczam obcych do domu - powiedział Caleb, a ja przestraszona zbiegłam po schodach, uświadamiając sobie, że mały naprawdę z kimś rozmawia, gdy usłyszałam też męski głos.
Odetchnęłam z ulgą, zauważając, że to tylko mężczyzna z restauracji, Valdemar Ravencraft.
- Caleb - powiedziałam ostro, a oboje zwrócili na mnie uwagę. - Co ty wyprawiasz?
- Ten pan pukał do drzwi i chce się z tobą zobaczyć, mamusiu - powiedział synek, podchodząc do mnie, a ja trochę złagodniałam.
Kiwnęłam na mężczyznę głową, by wszedł do środka i kucnęłam przed synkiem.
- Dlaczego nie śpisz? - zapytałam łagodnie.
- Bo chciałem powiedzieć ci dobranoc, gdy przyjdziesz - powiedział cicho.
- Dobranoc - roześmiałam się, całując go w czoło. - Zmykaj do łóżka. A jutro rano porozmawiamy o tym, jak powinieneś się zachować, gdy ktoś puka do drzwi - westchnęłam.
Caleb przewrócił oczami i pobiegł po schodach na górę, a ja spojrzałam na Valdemara Ravencrafta, mocniej oplatając się połami szlafroka.
- Przepraszam za niego - mruknęłam. - Nie spodziewałam się pana o tej porze...
- Przeszkadzam? - zapytał, a ja zamilkłam na chwilę, zastanawiając się, czy go przyjąć, czy jednak zaprosić na jutro do komendy. Stwierdziłam jednak, że skoro fatygował się do mnie o tej porze, powinnam z nim porozmawiać. No i zeznania najlepiej zbierać bezpośrednio po zdarzeniu; wtedy człowiek nie zdąży podkoloryzować lub ułożyć swojej wersji.
- Nie, proszę wejść - powiedziałam, prowadząc mężczyznę do salonu. - Niech pan usiądzie... Za chwilę wrócę - obiecałam. - I chętnie dowiem się, skąd miał pan mój adres - dodałam, wychodząc z salonu.
Kiedy znalazłam się na górze, od razu wyjęłam z szafy jakieś spodnie i podkoszulek, nie bawiąc się w elegancję o tej godzinie. Wilgotne włosy spięłam w wysokiego koka i z westchnieniem zbiegłam po schodach na dół, kierując się do salonu...

(Valdemar?)

Od Alie Cd Christiana

Silnie starałam się nie wiercić choć nie mogłam zasnąć. Chłopak już dawno zasnął, a ja dalej analizowałam to co się wydarzyło. Przecież potrafię się bronić, to było na pierwszym miejscu w wojsku. Czemu nagle zapomniałam o wszystkim co potrafię ? Zachowałam się jak nic nie potrafiąca dziewczyna. Nie raz na poliginie zakradali się za mną i musiałam się bronić. A dziś ? Stałam sparaliżowana i płakałam. Wiem, że nic nikt mi nie dosypał do drinka. Jak go dostałam od razu wypiłam więc nie ma takiej możliwości. Potrafię odebrać przeciwnikowi broń. A może to jego obślizgłe łapy na moim ciele? Przywołały złe wspomnienie. Jeszcze ten chłopak powiedział, że przy nim jest się bezpiecznym tylko jeśli mu na kimś zależy. Przecież na pewno nie zależy mu na mnie. Nie zna mnie nawet a ja mam ochotę uciec z tego łóżka. Śmieszne, codziennie w pracy spotykam setki mężczyzn,a tak nie panikuję Nagle ciepła ręka ląduje na mojej tali przez co podskakuję przestraszona.
- Spokojnie, cała się trzęsiesz – mówi ochrypłym głosem na co lekko drżę – Nie myśl tyle i idź spać
-Przepraszam, że cię obudziłam – rzekłam i wtuliłam się bardziej kołdrę. Drugą ręką ściągnęłam dłoń mężczyzny z mojego ciała. Ten lekko się zaśmiał i coś jeszcze mówił lecz nie słuchałam go. Zmusiłam swoje ciało by się rozluźniło i skupiłam się by utrzymać spokojny oddech. Na rezultaty nie musiałam czekać długo ponieważ oczy same zaczęły mi się kleić.
*~~*
Otworzyłam zaspane oczy i rozciągnęłam wydając z siebie coś w podobnego miauczenia kota. Chwile zajęło mi przypomnienie sobie co się stało w nocy. Usiadłam i spostrzegłam się że nie ma tego chłopaka. Spojrzałam na swój telefon który leżał na szafce nocnej. Jakim cudem przecież ja miałam go z boku pod gumką majtek... Podrywam się na równe nogi i spostrzegłam, że jestem w jego koszulce... Wczoraj musiałam być w niezłym szoku skoro tego nie zobaczyłam. Sięgam po telefon by sprawdzić godzinę i co widzę ? Jest 16:28 a wojskowy autobus mam za godzinę! Tak mamy specjalny transport by dojechać do bazy by nie sprawiać żadnych problemów. Szybko ubieram się w sukienkę która leżała na fotelu. W lustrze na szafie sprawdzam makijaż i jestem sobie wdzięczna iż wczoraj nałożyłam go mało. Nie rozmazałam się ani nic dzięki wodoodpornej maskarze. Biorę buty w rękę i wychodzę z pokoju. Po drodze sprawdzam telefon jeszcze raz i widzę, że Victoria dzwoniła 30 razy i do tego jeszcze dziewczyny... Dzwonię do niej i proszę by Maja mogła zostać u niej jeszcze jeden dzień. Ta zgadza się ale zastrzega iż będę się srogo tłumaczyć. Po chwili wpadam na chłopaka.
- O widzę, że Księżniczka postanowiła się jednak obudzić. Tak bez pocałunku księcia, nie ładnie – mówi z dziwnym uśmiechem
- Tak tak dziękuję ci za wszystko, a teraz proszę cię byś szybko odwiózł mnie do domu – mówię szybko zakładając buty przy tym mało nie lądując na ziemi/
- Nic jeszcze nie zjadłaś, a...
- Proszę cię, muszę jak najszybciej być w domu i przebrać się w mundur. A potem pędzić na autobus – mój głos miał w sobie dziwną panikę
(Christian ? :D Wiesz, że jeszcze nie wiemy jak się nazywamy ? A już razem spaliśmy.)   

Od Valdemara C.D Vanessy

Ratowanie innych z opresji mam opanowane do perfekcji, dosłownie. Niemalże każdego dnia udaje mi się przedłużyć czyjąś marną egzystencję, w pakiecie czyniąc ją lepszą i piękniejszą. Ale nigdy, przenigdy nie bogatszą. W końcu jakieś korzyści muszę czerpać z bycia superbohaterem, czyż nie? Tym razem, za ten jakże szlachetny czyn, mam zagwarantowane nieudane spotkanie i złość ze strony profesora Humpberta. Znając moje szczęście, pewnie dożywotnią. De facto to bardzo pamiętliwy człowiek, mimo swojego starszego już wieku. A wszelkie spory i konflikty zażegna dopiero na łożu śmierci, zakopując topór wojenny. Zerknąłem na chronometr, który wskazywał właśnie za kwadrans dwudziestą pierwszą. Moja nieobecność przedłużyła się do czterdziestu pięciu minut i dwunastu sekund, a więc można już powiedzieć, że jestem trupem.
- Z największą przyjemnością, ale musisz mi, słońce, teraz wybaczyć. - skinąłem głową na wiszący nad wejściem do windy zegar. - Czas nagli, znajomi czekają, jeśli już nie opuścili lokalu beze mnie. - westchnąłem. - To jak? Kiedy się umówimy?
- Przepraszam bardzo, ale nie rozumiem.
- Na rozmowę, rzecz jasna. - uśmiechnąłem się.
- Proszę stawić się w takim razie na komendę miejską, w jaki najszybszym terminie.
- Nie pozwolę długo na siebie czekać. - zapewniłem, wciskając przycisk. - See you. - wszedłem do windy, spoglądając jeszcze opieszale na sylwetkę kobiety. Zdecydowanie, jeszcze dzisiaj złożę jej wizytę. (...)
- No, kogo moje oczy widzą. - zakpiła Anabella. - Śpiąca Królewna zaszczyciła nas swoją obecnością.
- Dlaczego Śpiąca Królewna? - uniosłem lewą brew ku górze, siadając za stołem.
- Wieki cię nie było, wiesz o tym?
- Skądże, zaledwie parę minut.
- W zupełności to wystarczyło, abym dokonała czegoś, czego ty dokonać nie mogłeś.
- Co masz na myśli? - zaciekawiłem się, dopijając reszkę wina.
- Humpbert zgodził się dołączyć do tego twojego zespołu onkologicznego.
- Co mu w zamian obiecałaś? Namiętną, upojną noc?
- Dupek z ciebie, wiesz o tym?
- Wiem. - uśmiechnąłem się wyraźnie zadowolony. - Trzeba to oblać.
- Na dzisiaj już chyba wystarczy, nie uważasz? Jutro masz operację usunięcia guza mózgu, zapomniałeś o tym...?
- Nie martw się, kochana. Dla mnie to pikuś.
- Oczywiście, dla szanownego profesora Ravencrafta cała medycyna to jedna, wielka łatwizna.
- A dla ciebie nie? - zmarszczyłem czoło, śmiejąc się dźwięcznie. - Mam prośbę.
- Kolejną?
- W rzeczy samej. - ułożyłem palce w piramidę. - Sprawdź mi proszę, gdzie mieszka Vanessa Hope.
- Nowa kobieta?
- Coś w tym rodzaju. - pokręciłem głową wyraźnie rozbawiony. - Masz te swoje kontakty w wojsku, więc je wykorzystaj.
Dziewczyna wywróciła swoimi szarymi oczyma i wyciągnęła z torebki komórkę, wybierając numer:
- Witaj, Lucas. Przepraszam, że znowu zawracam ci głowę, ale mojemu bratu przywidziało się, że pracujesz w wydziale śledczym i jakoś nie może przyswoić wiadomości, że zamiast tego walczyłeś ze mną na wojnie.
- ...
-  Tak, tak. Kochany jesteś. - znudzona zabujała nietkniętym nawet winem w kieliszku. - Tym razem chodzi o Vanessę Hope, jeśli to nie problem, mógłbyś podać jej adres?
- ...
- Dzielnica Dives, numer domu 11a. - powtórzyła za nim. - Dziękuję ci bardzo. - rozłączyła się. - Mój drogi, wisisz mi staż u najwybitniejszego doktora na całym globie ziemskim.
- Czyli u mnie? - uniosłem lewą brew ku górze.
Ana parsknęła śmiechem, mrużąc przy tym słodko oczy. (...)
 - Zatrzymaj się. - poleciłem siedzącej za kółkiem siostrze.
- Po co?
- Mam pilną i niecierpiącą zwłoki sprawę do załatwienia w tej okolicy.
- U panny Hope?
- To już nie twój interes, siostrzyczko.
- Gdybyś zapomniał gdzie mieszkasz, dzwoń. Nie mogę przecież pozwolić, żebyś zbezcześcił dobre imię naszej rodziny.
- Spokojna głowa, to jest kategorycznie niemożliwe do osiągnięcia.
- Ostatnim razem było bardzo blisko, rzekłabym o mały włos...
Machnąłem lekceważąco dłonią i wysiadłem z samochodu, kierując się wprost na oświetlony dom z basenem. Było już stosunkowo późno, jak na wizytę, aczkolwiek obiecałem, że nie pozwolę na siebie czekać. Tym razem słowa dotrzymuję. Stanąłem przed drzwiami i zapukałem w drewnianą framugę, czekając aż ktoś łaskaw będzie mi otworzyć.

(Vanessa?)

Od Hayden

Lubię swoją pracę, ale czasem wykańcza mnie to wstawanie o świcie. Dobra sama wstaję tak wcześnie, niemniej jednak jest to czymś spowodowane, otóż co rano o tej samej godzinie, czyli jak mniemam przed 6, chodzę biegać po plaży, która swoją drogą jest oddalona od mojego domu spory kawałek. Ubrałam się i wciskając do uszu słuchawki ruszyłam na balkon i rozgrzałam mięśnie, dopiero potem skierowałam się na plażę, nie spieszyłam się, zaczęłam od truchtu, a po czasie zaczęłam zwiększać tempo. W słuchawkach leciała jakaś składanka, którą podrzucił mi Samuel, dawny kolega, z którym trzymałam się w młodości, a teraz próbuje odnowić kontakt, w sumie czemu nie. Po przekroczeniu mojej codziennej granicy zawróciłam i szybkim truchtem wróciłam do domu. Zmachana wtoczyłam się do łazienki i zrzuciłam przepocone ubrania, niby termoaktywne, a zbierają pot. Weszłam do kabiny i wzięłam szybki orzeźwiający prysznic. Zjadłam śniadanie i pojechałam do pracy, uwielbiam ją i dzień minął mi szybko, jednakże nie działo się nic ciekawego, byłam na poligonie przećwiczyć kadetów, a potem zastąpił mnie sierż. Fitzgerald. Odpowiadało mi to, bo miałam plany na wieczór, otóż zamierzałam iść do jakiegoś baru albo klubu, pobawić się trochę. Co jak co, ale mam do tego prawo i wydaje mi się, że zasłużyłam. Wróciłam do domu i przywitałam się z Hadesem, a potem podeszłam do terrarium i wrzuciłam dwie myszy, które wyjęłam z klatki obok, Ripper nie przepadał za martwym pokarmem, więc zadbałam o to aby były żywe. Nie czekałam aż je skonsumuje i skierowałam się do sypialni, a tam wybrałam sobie ubrania i poszłam wziąć szybki prysznic, przebrałam się w ładną sukienkę w kropki do pół uda, którą przewiązałam delikatnie wąskim, brązowym paskiem, narzuciłam na to czarną skórzaną kurtkę i dopełniłam strój białymi czółenkami na obcasie, bez palców. Włosy zostawiłam rozpuszczone, ale trochę je przeprostowałam. Nie byłam fanką mocnych makeupów, więc jedyne co zrobiłam ze swoją twarzą, to to, że nałożyłam czerwoną szminkę i lekko podkręciłam tuszem rzęsy. Wychodząc z domu cofnęłam się po raz ostatni by ocenić efekt końcowy i było by całkiem ok, gdyby nie to, że nie wydawałam się szczęśliwa, uśmiechnęłam się więc, nieco sztucznie, ale zawsze coś i dopiero potem wyszłam. Zakluczyłam drzwi i skierowałam się do auta, dojechałam na miejsce w jakieś pół godziny, noc była ciepła. Klub, do którego właśnie weszłam poza kolejką nazywał się Blanco Club, czyli nie był jakoś oryginalny, ale co jak co, najlepszy w Valle Blanco. Od razu podeszłam do baru.
- Hayden. Co cię do nas sprowadza? - spytał Cal, tutejszy barman, uśmiechnęłam się i odpowiedziałam.
- Cal, cóż za miłe powitanie. Nie cieszysz się, że mnie widzisz? - spuścił na chwilę wzrok, a gdy już na mnie spojrzał jego twarz zdobił szeroki uśmiech.
- Jak zawsze odpowiadasz pytaniem na pytanie. To co zawsze? - nie drążąc tematu spytał o to na co tylko czekałam.
- Niee. - mruknęłam. - Tym razem chcę spróbować Tequilla Sunrise. - spojrzał na mnie zdziwiony, ale nic nie powiedział. Po jakimś czasie dostałam swojego drinka i sącząc go usiadłam na stołku. Zajęta własnymi myślami nawet nie zauważyłam jak przysiadł się obok jakiś facet. Spojrzałam na niego ukradkiem, był przystojny, miał nieco zbyt długie włosy i ciemne oczy, a przynajmniej tak mi się wydawało, bo światło w klubie nie dawało dużego pola manewru. 
- Co tak ładna dziewczyna robi sama w takim klubie? - zagadał, pociągnęłam trochę drinka i niespiesznie odparłam.
- A co taki wścibski facet szuka u takiej dziewczyny? - odgryzłam się i znów się zamyśliłam.

Sage? :)

Od Christiana CD Alie


Powoli wszystko się rozkręcało, popołudniową walkę wygrałem, jednak spóźniłem się na pięć minut przez co dostałem opiep.z od trenera. Jednak mimo to walka była bardzo dobra, prócz tego, że miałem rozwaloną wargę oraz złamany nos. Cóż, tamten nie wygląda wcale lepiej...
- Christian... - szepnęła mi obok ucha, znowu ona... jak można się tak przyczepić.
- Słuchaj powiedziałem na samym początku, to tylko sek.s, odejdź ode mnie i nie zawracaj mi głowy - powiedziałem i odsunąłem od siebie blondynkę, która jęknęła niezadowolona. Zacząłem się przechadzać pomiędzy ludźmi szukając kogoś na noc. Jednak nic nie przykuło mojej uwagi póki nie usłyszałem krzyku, mimo iż muzyka była głośna słyszałem go. Kilka osób również ale nie przejęło się tym, krzyk dobiegał z balkonu. Wchodzę więc na niego i widzę dziewczynę z popołudnia oraz jakiegoś mężczyznę, szarpał ją za dłoń gdy mnie zobaczył speszył się trochę.
- Nic nikomu nie mów - powiedział i wyjął zza paska pistolet.
- Nie jest naładowany - rzekłem i oparłem się o barierkę balkonu, po policzkach dziewczyny spływały łzy.
- Jest - powiedział z coraz bardziej drżącym głosem.
- To twoje pierwsze porwanie, nie wiesz co robisz, tak naprawdę jest ci to nie potrzebne jednak dalej to robisz - powiedziałem robiąc krok w ich kierunku.
- Nic o mnie nie wiesz, muszę to zrobić... - rzekł, a jego dłoń drżała pod ciężarem broni oraz całej sytuacji.
- Chodzi o pieniądze? - zapytałem, a on zaprzeczył - Więc co?
- Grożą mi... - szepnął niepewnie i rozejrzał się nerwowo.
- Jeśli dam ci pieniądze wtedy będzie cię stać na wykupienie ochrony, lub oddam ci swoich - powiedziałem, a on zaprzeczył ruchem głowy, prowadziłem z nim jakże miłą dyskusje coraz bardziej się zbliżając.
- Więc... oddajesz mi dziewczynę ja daje ci pieniądze i ochronę... pasuje? - zapytałem, a ten zaprzeczył, złapałem więc za broń i uderzyłem drugą dłonią w jego rękę, poluźnił uchwyt na pistolecie co sprawiło, że upadł na ziemię. uderzyłem go prosto w brzuch kolanem oraz pięścią w twarz, upadł i podciął mi nogi przez co leżałem obok niego. Otrząsnąłem się i wstałem zobaczyłem jak chłopak schodzi na balkon niżej, nie miałem zamiaru już go łapać. Spojrzałem na dziewczynę, która siedziała na ziemi i płakała. Wziąłem ją na ręce, a ona nie przeczyła, wszedłem do pomieszczenia ale nim ktokolwiek zdążył połapać, że coś się stało ja już byłem na zewnątrz i właśnie szedłem w stronę samochodu.
- Gdzie mnie zanosisz? - zapytała i spojrzała na mnie, z lekkim trudem wyjąłem kluczyki.
- Do bezpieczniejszego miejsca... musisz się uspokoić, a w takim miejscu nie ma na to szans - powiedziałem i otworzyłem samochód, posadziłem ją na tylnym siedzeniu i oddałem jej swoją kurtkę by mogła się nią otulić. Ja także wsiadłem i od razu odpaliłem samochód, włączyłem ogrzewanie, wiedziałem jednak, że nim się ociepli minie kilka minut.
- Nie ufam Ci - powiedziała nagle gdy wyjechałem na ulicę.
- Na razie nie masz komu innemu zaufać, nic ci nie zrobię - rzekłem.
- Nadal ci nie ufam - wspomniała i wtuliła się w moją kurtkę zamykając oczy. Jakby miała już wszystkiego dość... może jej coś dosypali... to jest możliwe, dali jej coś przez co miała mniej siły. Otrząsnąłem się z tej myśli i kontynuowałem jazdę do mojego domu.

~~**~~

Wjechaliśmy przez bramę, a następnie do garażu. Dziewczyna zasnęła w połowie jazdy, wziąłem więc ją na ręce i zaniosłem do domu, a potem do swojej sypialni. Położyłem ją na łóżku, zdjąłem buty oraz rozebrałem ją, założyłem na nią swoją bluzkę i przykryłem ją kołdrą. Zamknąłem okno i wyszedłem z pokoju.
- Zróbcie coś na kolacje i zanieście jej jakąś herbatę, ja zaraz wrócę - powiedziałem do służby, skinęli mi. Wziąłem kluczyki do jednego z motorów i wróciłem do garażu, wziąłem maszynę i wyprowadziłem ją na zewnątrz. Wsiadłem na motor i założyłem czarny kask, odpaliłem maszynę i wyjechałem z posiadłości. Musiałem odwiedzić przyjaciela i dać mu pewne informację oraz kluczę do domu w Wenecji. Chciał zabrać swoją dziewczynę zza granicę, a ja zaproponowałem mu swój dom tam. Załatwiłem z nim wszystkie potrzebne sprawy, a gdy wróciłem była już trzecia w nocy. Poszedłem do łazienki i wziąłem prysznic, następnie założyłem jedynie bokserki i poszedłem do sypialni. Dziewczyna nie spała siedziała na łóżku i piła herbatę oglądając jakiś film w telewizji. Gdy mnie zobaczyła zdziwiła się, a na jej policzki wkradł się lekki rumieniec.
- Dziękuje za pomoc... ja może już pójdę... - powiedziała i chciała wstać.
- Zostań jest trzecia... odwiozę cię rano... - zatrzymałem ją i położyłem się na łóżku, wywołało to grymas dziewczyny.
- Łóżko jest duże, a wszystkie pokoje mam już zajęte przez służbę, zostaje mi kanapa... jest niewygodna co do spania, łapki trzymam przy sobie - powiedziałem i wyszczerzyłem się do niej unosząc ręce w geście poddania. Dziewczyna przykryła się kołdrą i odwróciła do mnie plecami.
- To co robię... nie jest do mnie podobne - szepnęła, a ja zbliżyłem się do niej.
- Przy mnie najwidoczniej zyskujesz pewność siebie - szepnąłem jej do ucha.
- Albo... czuje się bezpieczniejsza bo mnie uratowałeś... odsuń się ode mnie - powiedziała i odwróciła się do mnie kładąc dłoń na mojej klatce piersiowej i próbując mnie odsunąć.
- Księżniczko... przy mnie jest się bezpiecznym tylko jeśli mi na kimś zależy - powiedziałem i ucałowałem jej policzek szepcąc dobranoc i zamykając oczy.

Alie?  xD

Od Vanessy C.D. Valdemara

Wieczorem, kiedy akurat wyszłam z przesłuchania i miałam wracać do domu, dostałam od naszej recepcjonistki telefon, że ktoś zgłosił udaremnioną próbę samobójczą naszego świadka. Kobieta zniknęła kilka dni temu i do tej pory nie można było jej odnaleźć.
- Jesteś pewna? - zapytałam, zaglądając w papiery. - Stella Connor?
- We własnej osobie - zapewniła mnie Carly. - Chciała wyskoczyć z okna w jednej z tych ekskluzywnych restauracji dla bogaczy... No i poinformował nas o tym mężczyzna, który ją złapał. Nie mógł jej opanować. Interweniowała ochrona...
- Już jadę - westchnęłam.
- Wyślę ci adres - powiedziała i usłyszałam jak wystukuje coś na klawiaturze.
- I wyślij mi też tego młodego... - zaczęłam, mając na myśli jednego z nowych policjantów.
- Daniela - dokończyła za mnie. - I ten 'młody' jest w twoim wieku - zaśmiała się, rozłączając.
Schowałam telefon do kieszeni i narzuciłam na siebie swój długi, czarny płaszczyk, łapiąc kluczyki i pędząc do nieoznakowanego policyjnego auta, stojącego na parkingu przed komendą. Daniel czekał już na mnie przy samochodzie.
- Mogę prowadzić? - spytał, wyciągając rękę po kluczyki.
- Możesz się zamknąć albo jechać z tyłu - mruknęłam, a ten zrezygnowany wsiadł na miejsce pasażera.
[...] Szybko znaleźliśmy się na miejscu i wysiedliśmy z auta, kierując się do budynku.
- Jeśli będziesz prowadzić, to już nigdy nie wsiądę z tobą do auta - ostrzegł Daniel.
- Mięczak - zakpiłam, idąc przodem, gdy przepuścił mnie w drzwiach i od razu skierowałam się do windy, jadąc na najwyższe piętro razem z Danielem.
Kiedy wysiedliśmy, od razu poszła w stronę, gdzie widziała ochroniarzy, z którymi stał jakiś mężczyzna w garniturze. No i stała obok nich też kobieta, której pilnowali. Stella Connor. Oboje z Danielem od razu pokazaliśmy swoje identyfikatory, przedstawiając się.
- Zajmij się nią, Daniel - nakazałam koledze, który wziął kobietę pod rękę i miał ją zabrać do auta i przewieźć na komendę w celu przesłuchania. Rzuciłam mu kluczyki, zamierzając wrócić taksówką.
Sama zamierzałam przesłuchać mężczyznę, który udaremnił Stelli krok, a którym okazał się właśnie elegancki mężczyzna.
- Vanessa Hope - przedstawiłam się, podając mu rękę.
- Valdemar Ravencraft - odwzajemnił się tym samym mężczyzna.
- Możemy porozmawiać o tym, co się tutaj niedawno wydarzyło? - zapytałam, wskazując dłonią na okno.

(Valdemar?)

Od Alie CD Christiana

Stoję nadal w tym samym miejscu gdzie zostawił mnie chłopak. Co do jasnej ciasnej się przed chwila stało ? Kim był ten mężczyzna ? Jego zachowanie było co najmniej dziwne. I jeszcze się zarumieniłam ! Co ja miałam w głowie by się zawstydzić przy obcym facecie ? Tyle, że był naprawdę przystojny. Pewnie niezły z niego manipulator. Ogarniam się i gdy nikt już nie chodzi puszczam psa. Ta tarza i szaleje jak nigdy. Pozwalam jej na to tylko dla tego, że dziś będzie kompana. Po szybkim powrocie robię porządek z Mają. Po wszystkich obowiązkach jem dwie kanapki i idę spać. Budzik nastawiony na dwudziestą by nie zaspać.
Po brutalnym obudzeniu zwlekam się i piję kawę. Dziś idę z dziewczynami na imprezę i u Victorii śpię z Mają. Oczywiście pies zostaje przyprowadzony tam przed wyjściem. Boję się jej zostawić samej w swoim mieszkaniu. Jak ktoś się włamie przynajmniej jej nic nie zrobi. Choć jak mam nocną zmianę nieraz musi zostać tam. Ubieram czarne spodnie z wysokim stanem, biała koszulka przed pępek z napisem „Hug Me” a na zakończenie czarne szpilki. Makijaż jest delikatny, a włosy zostawiam rozpuszczone .
Wchodzę z dziewczynami olbrzymiego bardu. Jak zwykle czuć tam zapach potu, alkoholu i papierosów. Od razu udajemy się do bardu i zamawiamy drinka. We czwórkę wchodzimy na parkiet i tańczymy razem. Wyginamy się jak szalone śmiejąc się pod wpływem alkoholu. Cały czas czuję się obserwowana, lecz przecież to bar, tu każdy na każdego patrzy. Po godzinie upojnego tańca zmęczona wychodzę sama zapalić. Mam dziwne wrażenie więc staram się zrobić to jak najszybciej i uciekać.
(Christian to ty czy pozwolisz mnie komuś napastować ?)