środa, 2 listopada 2016

Od Valdemara C.D Vanessy

Muszę przyznać, że dziewczyna ma naprawdę dobry gust. Nie daje mi jednakże spokoju kwestia, jakim to sposobem udaje jej się ogarnąć całe to obejście, włączając w to jeszcze karierę i opiekę nad synem. Ja sam potrzebowałbym na jej miejscu, co najmniej jednej sprzątaczki, gosposi i niani. Chyba że znalazłaby się osoba wielu talentów, która ze wszystkim poradziłaby sobie sama. Prawdę powiedziawszy byłem lekko zaskoczony tym, że Vanessa ma kilkuletnie dziecko. Wygląda na młodszą, o wiele młodszą. Pozory czasem jednak mogą mylić. Z zamyślenia wyrwał mnie odgłos kroków tupiących nad moją głową. Wróciła pani domu, tym razem ubrana i z ułożoną fryzurą. Zdecydowanie bardziej wolałem ją w wersji wieczornego nieładu.
- A więc słucham. - położyła na stoliku włączony dyktafon i usiadła naprzeciw mnie.
- Zacznę od tego, że był to czysty przypadek. Wybrałem się w towarzystwie siostry na kolację z profesorem Humpbertem. Co prawda bardzo zależało mu na tym, abyśmy spotkali się w tej właśnie restauracji. Nie sądzę jednak, iżby miało to jakieś drugie dno. W trakcie spotkanie musiałem wyjść, zatelefonować. Dlatego właśnie znalazłem się na najwyższym piętrze, kiedy miał miejsce cały ten epizod. Gdy skończyłem rozmawiać, miałem zamiar wrócić na salę. Zawróciłem jednak słysząc krzyk. Nie układał on się w żadne sensowne zdanie, czy słowo, był to po prostu wrzask. A jako człowiek prawy, skory do pomocy i jakże wrażliwy, - uśmiechnąłem się szarmancko - podążyłam w ślad za odgłosem, który doprowadził mnie właśnie do otwartego na oścież okna, a w nim tej dziewczyny. Cała drżała konsekwentnie wpatrując się w dół. Naprawdę wyglądała, jakby chciała skoczyć, a więc postanowiłem interweniować. Nim zdążyła cokolwiek zrobić - złapałem ją i odciągnąłem do tyłu.  Reakcja jej była doprawdy irracjonalna. Zaczęła się wyrywać i wrzeszczeć wniebogłosy. Nie miałem zamiaru się z nią szarpać, a więc wezwałem ochronę. Ciąg dalszy tej historii chyba jest ci znany, prawda? - ułożyłem dłonie, jak to miałem w zwyczaju, w piramidkę.

(Vanessa?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz