piątek, 4 listopada 2016

Od Christiana Cd Alie

Podniosłem ją, a ta oplątała swoje nogi wokół mnie.
- Nie zdajesz sobie sprawy z tego co może się wydarzyć, możesz mieć krwiaka, jutro jedziemy do szpitala i Cię zbadam - powiedziałem, a ona westchnęła.
- Pewnie masz wiele ludzi... którzy byli w kolejce, a ja tak wrednie się wepchnę - rzekła i jeszcze bardziej mnie przytuliła.
- Jutro jest niedziela, ja pracuje tylko gdy tylko jest coś poważniejszego, jestem właścicielem szpitala więc nie mam dużo pracy z typowym ratowaniem ludzi. Jednak umiem więcej niż połowa z nich. Druga połowa to recepcjonistka i pielęgniarki - powiedziałem i westchnąłem, przeniosłem ręce na uda dziewczyny by łatwiej mi było ją trzymać.
- Czyli będę musiała iść - westchnęła, a ja skinąłem głową i pocałowałem jej czoło.
- Wracajmy już późno - powiedziałem i postawiłem dziewczynę na ziemię, ubrałem się i znów przygotowałem Vija do powrotu. Po chwili wsiadłem na ogiera, Alie już była przed nami, przytulna do klaczy gładziła jej szyje. Dogoniłem je więc.
- Jeśli nie będziesz na razie przesadzała i cały czas jeździła konno to może być twoja - powiedziałem, a ona od razu się ożywiła.
- Ile czasu będę musiała się ograniczać? Czy może zostać u Ciebie... ja nie mam dla niej miejsca u siebie.
- Zależy, zobaczymy jutro. Tak może zostać - uśmiechnąłem się lekko widząc szczęście Alie.
- A tak w ogóle to jak się nazywa? - zapytała i spojrzała na klacz.
- Cas - odpowiedziałem i westchnąłem.
- Coś się stało? - zapytała i podjechała bliżej mnie
- Klacz przypomina mi osobę, której już nie ma i nigdy nie będzie - szepnąłem.
- Kto to był? - zapytała.
- Nie teraz, za wcześnie. Nie mogę.

~~**~~

Dojechaliśmy do domu, a ja odstawiłem wszystkie konie do boksów, zrobiłem to za stajennych. Alie cały czas siedziała z Cas i głaskała klacz. Gdy już odprowadziłem ostatniego konia na miejsce poszliśmy do domu. Było już po 22 więc kolacja już dawno czekała na stolę w jadalni. Westchnąłem i zabrałem szklankę z wodą i usiadłem na krześle upijając łyka.
- Co ty na basen? - zapytałem gdy dziewczyna usiadła obok mnie, spojrzała na mnie niepewnie.
- Nie brałam...
- Spokojnie bielizna niczym nie różni się od bikini - powiedziałem i zamknąłem oczy. Byłem zmęczony, sam nie wiem czym, chyba tymi wspomnieniami. Z zamysłu wyrwała mnie Alie potrząsająca moim ramieniem.
- Wybacz, zamyśliłem się - westchnąłem, a ta skinęła głową.
- Idę się przebrać... - powiedziała z lekkim rumieńcem, pocałowałem jej policzek i wstałem. Nie tknąłem nawet jedzenia, odstawiłem szklankę do zmywarki i wyszedłem na dwór, rozebrałem się, a ubrania zostawiłem na leżaku. Wszedłem do basenu i przepłynąłem go, czekając na dziewczynę pływałem. Uwielbiałem to, kochałem samą wodę, która z jednej strony piękna jednak śmiercionośna.

Alie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz