sobota, 5 listopada 2016

Od Lauren cd. Rhys'a

Skinęłam głową przypatrując się dacie, a następnie miejscu, na którym mam go zrobić. Raczej źle nie będzie. Już wiele razy robiłam ozdobne napisy, a cyfry są jeszcze łatwiejsze.
- Dobra - odparłam.
Usiadł na fotelu, a ja na przeciwko niego. Thomas oznajmił, że idzie zrobić sobie kawę. Rzuciłam mu szybko, aby dla mnie też zrobił. Tak samo jak dla klienta, tak wiec wychodzi na to, że Thomas robi dla wszystkich. Chwyciłam w dłoń urządzenie. Spojrzałam jeszcze raz na datę, po czym rozpoczęłam pracę.
- Jak masz na imię? - jego głos był spokojny. Widać, że bł przyzwyczajony do robienia tatuaży, ponieważ jego twarz całkowicie była pozbawiona oznak bólu. Nie spodobało mi się to. Wolałam, gdy ludzie zagryzali usta, albo tłumili w sobie krzyk bólu. To była po prostu muzyka dla moich uszu.
- Lauren - odparłam skupiona na cyfrach, aby nie pomylić ich. Kiedyś zdarzało mi się pomylić ósemkę z szóstką, a tego bym chciała uniknąć. Nie mam zamiaru płacić kolesiowi za usunięcie, albo za nowy tatuaż, w postaci rekompensacji.
- Ładne imię - pochwalił z delikatnym uśmiechem. Nie zwróciłam na to uwagi. Przedstawił się jako Rhys, na co jedynie skinęłam głową. Nie miałam czasu na pogaduszki, byłam całkowicie skupiona na tatuażu. Dopiero zaczynam, niech nie myśli sobie, że wyprowadzi mnie z równowagi, abym zniszczyła mu tatuaż i żeby dostał za to kasę. O nie.
Minęło paręnaście minut, aż skończyłam. Przez ten czas kawa była gotowa, a ja z ulgą stwierdziłam, że nie pomyliłam żadnej cyfry. Dodałam parę zawijasów i takich tam, ale jak chłopak powiedział, nie przesadziłam. Według mnie, nie było źle, było nawet dobrze.
- Idzie ci coraz lepiej - usłyszałam głos Thomasa za ladą. Minimalnie się uśmiechnęłam zadowolona pracą. - I jak ci się podoba Rhys? - skierował się do chłopaka.

<Rhys?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz