czwartek, 3 listopada 2016

Od Hayden cd: Sage'a

- Obawiam się, że jednak nie - odparł i chyba wydawało mu się, że nie widziałam jak kątem oka spoglądał. Zaśmiałam się szyderczo i mruknęłam.
- Żebyś się nie zdziwił.- mieszałam chwilę drinka po czym dopiłam go do końca. Facet nie zrażony moim zachowaniem powiedział.
- Lubisz szoty? - Przyglądał mi się zapalczywie, lustrując moją twarz tak dokładnie jakby chciał wychwycić najmniejsze niedociągnięcie. Stwierdziłam, że mogę się trochę zabawić i z nim poflirtować, może nie wyszłam jeszcze z wprawy.
- Hmm... - mruknęłam spoglądając na dłonie przelotnie, by po chwili spojrzeć mu intensywnie w oczy. - Owszem, a co oferujesz mi coś? - odparłam starając się opanować chęć wybuchnięcia śmiechem, ewidentnie czuł się skrępowany w moim towarzystwie, możliwe, iż spowodowane to jest tym, że po prostu nie jestem pierwszą lepszą, która pójdzie z nim do łóżka w zamian za krótką gadkę jaka to ona jest piękna. 
- Z całą pewnością. - odpowiedział i równie intensywnie wpatrywał się w moje oczy. Nie wiem co sobie myślał, ale za nic nie chce sobie tego wyobrażać. Przywołał gestem Cal'a i powiedział. - Dwa szoty, proszę. - gdy barman wziął się do roboty on znów spojrzał na mnie i posłał mi delikatny uśmiech. - Gdzie moje maniery. - odparł przypominając sobie nagle, że nawet się nie przedstawił. - Nazywam się Sage. - przez jego twarz przebiegł grymas, który miał być chyba szczerym uśmiechem.
- Hayden. - odparłam chwytając podsunięte kieliszki, przesunęłam jeden do Sage'a, a drugi przechyliłam, po gardle rozlało się przyjemnie piekący trunek. Jeśli ten facet będzie próbował mnie upić, to niech się pogodzi już z przegraną, co jak co, ale potrafiłam pić jak zawodowiec i jedyne co mi po tym zostawało to potężny kac. 
- Hayden. - powtórzył lekko zamyślony i dopiero po chwili kontynuował. - Jak mniemam mieszkasz w Valle Blanco, ale pytanie dlaczego cię nigdy nie widziałem? 
- To już moja słodka tajemnica, Sage. - odparłam i dla podkreślenia powagi moich słów dodałam na końcu jego imię. Nie wiem z jakiego powodu się wzdrygnął, ale to był chyba znak, że udaje mi się przejąć kontrolę. Chłopak, a raczej mężczyzna machnął ręką i nasze kieliszki znów były pełne. Uśmiechnęłam się półgębkiem i odparłam. - To za kogo tak pijemy? - uśmiechnął się.


Sage? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz